Włączyłam komputer, usiadłam na fotelu i zaczęłam się
intensywnie zastanawiać nad tematem artykułu. Jak zwykle – pustka w głowie. O
czym to ja chciałam napisać? Gdzie się podziała cała moja wena? Jak ją
odnaleźć? Właśnie! Wena! Inspiracja!
Jeśli piszesz, rysujesz lub masz jakiekolwiek inne,
kreatywne hobby, zapewne często borykasz się z powyższym problemem. Nikt z nas
nie lubi być w tak zwanym „martwym punkcie”. Postaram się na to chociaż
częściowo zaradzić, podając sposoby, z których ja korzystam.
1. Obserwuj otoczenie.
Teoretycznie jesień kończy się dopiero za dziewięć dni,
jednak w obecnej sytuacji, kiedy w czwartek obficie padał śnieg, wolę wyrażać
się o niej w czasie przeszłym. Dla mnie była to kopalnia inspiracji. Jeśli nie
przeglądałam Facebooka (lub miałam rozładowany telefon), lubiłam patrzeć się
przez okno w czasie jazdy tramwajem na zachodzące na zewnątrz zmiany. Dobrym
sposobem jest również spacer (nie zalecam w przypadku dużego stężenia smogu).
Mamy w Krakowie tyle pięknych miejsc, w których łatwo się wyciszyć i odnaleźć
rozwiązanie naszego problemu związanego z brakiem weny. Wiem, że może się to
wydawać dziwne, ale czasem warto również chociaż zerknąć na ludzi wokół i
zastanowić się nad ich życiem. Każdy ma wyjątkową, niepowtarzalną historię.
2. Słuchaj muzyki.
To chyba najbardziej oczywisty i najczęściej wykorzystywany
sposób. Osobiście wolę wsłuchiwać się w spokojne rytmy, ale znam ludzi, którzy
relaksują się przy core metalu, więc droga wolna, spróbuj znaleźć własny typ.
Podpowiem jeszcze tylko, że soundtracki z filmów czy gier często są bardzo
inspirującymi majstersztykami, ale moim zdaniem dobrze wiedzieć, skąd dany
utwór pochodzi, ponieważ wtedy lepiej
oddziałuje na wyobraźnię (ale to tylko moje zdanie, ludzie są różni i
mogą odbierać to w inny sposób).
3. Działaj metodą prób i błędów.
Prawda jest taka, że nie wszystko przychodzi samo z siebie.
Często trzeba po prostu próbować, próbować i próbować, aż w końcu się okaże, że
osiągnęliśmy zamierzony efekt. Jeśli nie wiem, co chcę narysować, to rysuję
wszystko, co mi wpadnie do głowy (lub też w czasie rysowania nagle się w niej
pojawi) i... to działa.
Skoro już wiesz, jak odnaleźć
tę nieszczęsną wenę, możesz zabrać się do pracy i maksymalnie wykorzystać
długie, zimowe wieczory. Szkoda tylko, że to jest ten trudniejszy etap...
Zosia Tchórz
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz