Reaktywacja

Wrzesień już prawie za nami, więc chyba czas ruszyć z sekcją dziennikarską! W tym roku oprócz wersji elektronicznej, najprawdopodobniej ruszy również gazetka.
Na razie zachęcamy do czytania starych postów, te nowe pojawią się już wkrótce!
Chcesz dołączyć do naszego grona? Napisz do nas!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sonia Raputa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sonia Raputa. Pokaż wszystkie posty

Jak przygotowywać się do egzaminów i nie zwariować




Trzecioklasistki, trzecioklasiści! Na początek: macie więcej czasu, niż Wam się wydaje, choć zapewne w ciągu ostatnich tygodni mieliście wrażenie, że to już za parę dni. Ale w dniu, w którym piszę ten post, do egzaminu zostało jeszcze 10 dni, a to bardzo dużo.

Zdecydowałam się napisać taki krótki poradnik, bo mi samej zaczyna troszeczkę odwalać. 
Oto najważniejsze zasady na ten (ponad!) tydzień przed egzaminem:
  •  Nie zamartwiaj się 24/7
  • Śpij
  • Jedz

A teraz podrzucam kilka pomysłów jak ten stan przedegzaminowego zen osiągnąć. Enjoy~


1. Pij dużo wody

W ostatnich dniach przygotowań pewnie będziesz rozwiązywać arkusze, a także spędzić trochę godzin na ślęczeniu nad książkami (nie przesadzaj z tym proszę! :<), a wtedy bardzo łatwo się odwodnić. Jeśli masz problem z pamiętaniem o piciu odpowiedniej ilości wody, sprzedam ci mały life hack - załóż rano na lewy nadgarstek osiem gumek do włosów i po każdej wypitej szklance wody przekładaj jedną gumkę z lewej dłoni na prawą. Pod koniec dnia zobaczysz, ile udało ci się wypić. Jeśli jesteś cały dzień w domu, to wszędzie chodź ze swoją szklanką, a kiedy wychodzisz, weź ze sobą chociaż małą butelkę :) trzymam za ciebie kciuki!


2. Rób przerwy

Ktoś kiedyś powiedział, że przerwy to najważniejsza część nauki (chyba nikt tak nie powiedział, ale wiecie, o co chodzi).  Jakieś tam badania wykazały, że po dwudziestu minutach tracimy całkowite skupienie, a jeśli kontynuujemy nieustanną naukę przez 50 minut, zaczynamy zapominać rzeczy, które np. przeczytaliśmy w podręczniku na początku sesji. Dlatego przerwyw nauce są baardzo ważne. W jej trakcie najlepiej zjeść coś pożywnego (jabłko, kromkę z masłem orzechowym, co tam lubisz!), wyjść na kilka minut z domu, umyć twarz, potańczyć do ulubionej muzyki, oglądnąć przed chwilą wrzucony filmik, uzupełnic szklankę świeżą wodą, nakarmić głodnego kota, podlać roślinki, zrobić szybkie ćwiczenia... cokolwiek, żeby oderwać się od pracy i poczuć odrobinę orzeźwionym. 

Znalezione obrazy dla zapytania nie ma ludzi niezastąpionych

3. Zorganizuj chill day

Chill day to inaczej dzień, który poświęcasz całkowicie sobie i zapominasz o obowiązkach. To dzień, w którym możesz bez poczucia winy spędzić poranek w pościeli, a popołudnie... też w pościeli. To dzień, w którym możesz wyjść gdzieś ze znajomymi, obejrzeć te odcinki serialu, z którymi zalegasz od tygodnia, upiec ciasto czekoladowe, poszukać nowej fajnej muzyki w internecie, pójść na basen, zrobić soie pełnometrażową kąpiel z tym nowym mydełkiem, które ostatnio podwędziłaś/eś mamie czy cokolwiek innego chcesz. W tym przedegzaminowym okresie polecam ci urządzić sobie choć jeden taki dzień, to naprawdę super uczucie.

Mam nadzieję, że choć trochę Was zainspirowałam. Naprawdę wiem, jakie dziwne to uczucie, kiedy patrzycie w kalendarz i widzicie, że te zakreślone jaskrawym pisakiem dni są już tak blisko. Trzymam za nas wszystkich kciuki! Nie ma co się martwić, nie po to spędziliśmy ostatnie trzy lata w gimnazjum, żeby nie dać sobie rady.



Zaskoczona własnym optymizmem
Sonia Raputa
Czytaj

5 aplikacji, które ratują życie


Znalezione obrazy dla zapytania apps

Powiedzmy sobie szczerze, że trudno jest nam obejść się bez aplikacji. Jednak mogą służyć do czegoś więcej niż do marnowania czasu oraz pomagać w codziennym życiu. Panie i panowie, przed Wami lista super aplikacji, które mogą ułatwiać nam codzienne życie (:


1. Lifesum 

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania lifesum


Aplikacja, w której zmieścisz całe swoje życie. Serio, można w niej zapisać, co się dziś zjadło i wypiło, ile kalorii powinno się zjeść na dzień, ile należy ćwiczyć... A wszystko możesz ustalić indywidualnie, w zależności od od Twojego wieku, wzrostu, wagi, planu diety. Łał.
Znalezione obrazy dla zapytania lifesum Znalezione obrazy dla zapytania lifesum

Lifesum to aplikacja z przyjaznym interfejsem, która może zainteresować każdego, kto zaczyna swoją przygodę ze zdrowym jedzonkiem.

2. Wunderlist

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania wunderlist

...czyli jedna wielka lista wszystkich Twoich list. Jestem zwierzątkiem, które uwielbia tworzyć listy wszystkiego, więc Wunderlist było dla mnie wybawieniem.
Znalezione obrazy dla zapytania wunderlist


3. Lanes

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania lanes app

Właściwie to polecam bardziej używanie Lanes jako nowej karty w przeglądarce. Najbardziej przydaje się, kiedy musimy zrobić coś na komputerze, w internecie i chcemy uniknąć rozproszenia (:

(a poza tym, przynajmy sobie szczerze, wygląda prześlicznie! ;-;)

4. Clue

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania clue app

Tutaj zwracam się do czytelniczek. Dzięki Clue można bez problemu przewidzieć swój cykl, zapisywać jak się czujemy konkretnego dnia, a aplikacja będzie nas ostrzegać, żeby nic nas nie zaskoczyło. Mogę z czystym sumieniem polecić tę aplikację, bo naprawdę ratuje życie.
Znalezione obrazy dla zapytania clue app

(poza tym to chyba jedyna tego typu aplikacja, która nie jest różowa)

5. Quizlet

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania quizlet appPodobny obraz

Na koniec postawmy na szkolny akcent. Quizlet pozwala nam na stworzenie wirtualnych fiszek oraz uczenie się z nich np. w autobusie w drodze do szkoły. Ja na razie przetestowałam je jako narzędzie do nauki języków obcych. Dołączone nagrania do wszystkich fiszek to naprawdę super sprawa.

Sonia Raputa 

Czytaj

TOP 5 lajfstajlowych jutuberów


Na początku muszę się przyznać, że zainspirowałam się całkiem niedawnym postem redaktorki Doroty, w którym wymieniała fajne kanały na youtube. Nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem mojego małego zestawienia youtuberów, których lubię oglądać. A że interesuję się różnymi lajfstajlowymi rzeczami, to właśnie będzie to cudownie subiektywne top 5 youtuberów vlogujących o lafstajlu. 

1. Lavendaire

Czyli Aileen Xu, "artist of life", vlogerka, blogerka, podcasterka z Kalifornii. Hasło przewodnie jej internetowej twórczości:
"Life is an art. Make it your masterpiece"
To właśnie dzięki Aileen zaczęłam oskrywać minimalizm i poznawać tajniki ogarniania życia. Oprócz filmów o Konmari Way i stylu życia, na kanale Lavendaire można znaleźć inspirujące myśli  np. w serii "Words of Wisdom" albo w filmach o kochaniu siebie. Najbardziej ambitnym projektem youtuberki jest seria "Artist of Life", w których rozmawia z ludźmi robiącymi to, co kochają.

Aileen prowadzi również podcast, który jest jednym z moich ukochanych słuchowisk świata. Nowy, drugi sezon wraca już 5 marca na soundcloud i iTunes. Można tam też znaleźć poprzedni sezon.

Kanał Lavendaire jest niesamowicie aesthetically pleasing, a sama Aileen świetnie czuje się przed kamerą, jest sympatyczna i swoją historią oraz przemyśleniami inspiruje. :)



2. krist & yu 

To stosunkowo nowy kanał amerykańsko-koreańskiej dziewiętnastolatki Krist Yu. Każdy miesiąc to inny temat przewodni wszystkich filmików, w styczniu był to #nuyu, a w lutym #loveyu. Krist jest energicznym, jasnym promyczkiem światła na youtube. Ma również swojego bloga.

Ten kanał to moje dość nowe odkrycie, ale nadal go wam polecam. Podobnie jak bloga Krist. :)



3. muchelleb

Kolejna amerykańska youtuberka również vlogująca o minimalizmie, uczeniu się nowych rzeczy oraz poznawaniu siebie. Jej najlepsza seria to 30 Day Simplify Your Life Challenge, która była moją największą motywacją do sprzątania metodą Konmari. 




(Teraz rozpoczyna się część zestawienia, które nie są do końca lajfstajlowe :)

4. Vroobelek

Czyli Weronika Szymańska, jedyna polka w moim top 5, a jej filmiki dotyczą dosłownie wszystkiego. Ostatnio zdobyła wielu widzów i stała się bardziej popularna w Polsce. Cóż mam więcej napisać, jej filmiki są super. 

5. Conan Gray

Amerykański youtuber, którego odkryłam ze dwa tygodnie temu dzięki redaktorce Mai. Nie wiem, czy można go nazwać mianem lajstajlowego jutjubera. Conan vloguje, rysuje, pisze piosenki i czasem wypowiada się na tematy stylożyciowe. Jest to kolejny uroczy aesthetically pleasing człowiek o super guście muzycznym i po prostu bardzo przyjemnie się go ogląda. 




Okej, to już koniec mojego stuprocentowo subiektywnego jutubowego top 5. Piszcie w komentarzach, jakie są wasze ulubione kanały i co sądzicie o vlogowaniu o stylu życia. Miłego dnia!

Sonia Raputa

Czytaj

Dla uczących się języków

Znalezione obrazy dla zapytania language courses

Każdy z nas uczy się języków. I wielu z nas już w przedszkolu umiało nazwać różne zwierzątka po angielsku. Pamiętacie, jaka to frajda? To właśnie dzieci najlepiej uczą się języków i chłoną wszystko niczym gąbki. Jako nastolatkowie nie pozbawiajmy siebie tej frajdy i spróbujmy nauczyć się kilku słówek w języku innym niż angielski, hiszpański, niemiecki czy francuski. Dla wszystkich pragnących wyruszyć na tę przygodę przygotowałam kilka porad i innych fajnych rzeczy. 

1. Zdecyduj się!


Mandaryński, keczua, hindi, serbsko-chorwacki, fiński, rosyjski, kaszubski... Czasem naprawdę trudno podjąć decyzję, który język ma byc twoim target language. Ten problem często pojawia się przy nauce ktoregoś z języków skandynawskich.
Pamiętaj, że nauka języka to nauka kultury nejtif spikerów, więc czóz łajzli. Pamiętaj o swoich zainteresowaniach i usuń wszystkie myśli podpowiadające ci języki, które przydadzą ci się w karierze zawodowej. Po prostu je usuń. Nauka języka to frajda, a nie inwestycja. 


2. Zrób research!


Która metoda nauki najlepiej do ciebie pasuje? Zazwyczaj nie jest się jednym typem ucznia, tylko kombinacją kilku. Dla przykładu: ja jestem mieszanką visual, scribble i copy learner. Wypełniajcie testy i czytajcie o tym. Dowiecie się w ten sposób, że visual lepiej uczy się z fiszek, a auditory z nagrań, wykładów i podcastów. A to naprawdę hiper-przydatne.


3. Zanurz się w bańce językowej!


Jednym słowem - immersja. Otocz się językiem jak kołderką. Słuchaj radia, czytaj gazety, zmień język swojego telefonu czy aplikacji na target language oglądaj filmy i seriale, słuchaj piosenek i drukuj ich teksty, ucz się wierszyków, czytaj książki, poznaj bajki dla dzieci... Możliwości jest nieskończenie wiele. Jedną z moich ulubionych rzeczy do robienia w wolnym czasie jest próba nazwania wszystkich otaczających mnie przedmiotów w target language (jeśli nie znam jakiegoś słówka, koniecznie sprawdzam w słowniku) i próbuję ułożyć jakieś zdania albo historyjkę. Świetny sposób do zabicia czasu na przystanku lub na nudnej lekcji. Fajnym patentem jest także prowadzenie dziennika i zapisywanie w nim, co dziś zrobiłaś/eś. Pierwszego dnia napiszesz jedno zdanie, drugiego dnia - dwa zdania itd. Piszcie swoje sposoby na zanurzenie się w języku w komentarzach.

4. Motywacja!


Znajdź kogoś, z kim będziesz mogła/mógł sie uczyć albo pogadać, załóż zeszycik...Przypominaj sobie regularnie, dlaczego chcesz się tego uczyć, poszukuj motywacji.

 Czasem można ją nawet znaleźć w filmikach na jutjubie, dlatego na sam koniec podrzucam taki oto sympatyczny filmik. Powodzenia, przyszli poligloci i przyszłe poliglotki! c:

Sonia Raputa 







Czytaj

2 kroki do ogarniętego życia



Podobny obraz

Ferie niestety dobiegają końca, więc chciałam się z wami podzielić moimi zimowymi przygodami. Niestety, nie będę opowiadać o ekscytujących zjazdach na stoku ani o super wycieczkach na lodowisko. Trafiliście na posta o... sprzątaniu.
Zanim zaczniecie buczeć, pozwólcie mi napisać, że nie mówię o jakimś nudnym ścieraniu kurzy czy myciu sedesów. Nie, nie! :) Mówię o sprzątaniu przez duże "s", a mianowicie o tzw. Konmari Way, metodzie opracowanej przez Marie Kondo, japonkę, uznawaną za najczystszą i najlepiej zorganizowaną kobietę w galaktyce. 
Znalezione obrazy dla zapytania marie kondo memes
Oto Marie Kondo a.k.a. bogini sprzątania.
Znalezione obrazy dla zapytania life changing magic of tidying
A to jej książka, w której wszystko, o czym tu wspomniałam, jest przepięknie wytłumaczone.

Na czym polega Konmari Way?

Celem tej metody jest pozbycie się z naszej przestrzeni funkcjonowania wszystkich rzeczy, które nie spełniają żadnej ważnej roli w naszej życiu, ani nie wywołują u nas radości (ang. "spark joy" - przyzwyczajcie się do tego terminu, jest on nagminnie używany) oraz na pozostawieniu i zorganizowaniu w odpowiedni sposób całej reszty, która jest nam potrzebna, użyteczna i te radość wywołuje. Brzmi prosto? I dobrze, bo właśnie o to chodzi. 

Konmari Way jest metodą ubóstwianą przez minimalistów, gdyż spełnia wszelkie założenia tego otóż lajfstajlu. ale może o tym napisze posta później.

Krok pierwszy: Marie Kondo mówi, aby przed przystąpieniem do sprzątania, które staje się pewnego rodzaju rytuałem, swoje rzeczy należy pogrupować na kategorie. Oto jak wyglądała moja lista, kiedy przystępowałam do sprzątania:
  • ubrania
  • książki
  • papiery (tj. szkolne rzeczy, stare dyplomy i reszta makulatury)
  • stare zabawki (tj. puzzle, gry, maskotki i inne duperele)
  • artykuły szkolne (piórniki, pisaczki, karteczki...)
  • misc. (cała reszta, czyli płyty, filmy, kable)
Tak to wyglądało u mnie, ale pamiętajcie, że u każdego ta lista wygląda inaczej. Podstawową zasadą w czasie sporządzania tej listy jest to, że NIE kategoryzować rzeczy wg ich miejsca zamieszkania. Dlatego należy wystrzegać się określeń typu "szafa", "biurko", "strych", "piwnica" czy "regał". Takim słowom dziękujemy, bo w żaden sposób nam nie pomogą.

Krok drugi: Po pogrupowaniu rzeczy, przystępujemy do sprzątania, kategoria po kategorii. Jak to należy robić? Przedstawię wam to na przykładzie ubrań, bo ten dział każdego z nas dotyczy.
  1. Sporządź listę pytań pomocniczych. Są to pytania, które pomogą ci w czasie decydowania, czy chcesz zachować, czy pozbyć się danej rzeczy. W przypadku ubrań, zastanów się, jakie ubrania chcesz nosić i zgodnie ze swoim celem ułóż pytania, np. "Czy dobrze się w tym czuję?", "Czy pasuje do mojej palety kolorystycznej?", "Czy ubrałam/em to w ciagu ostatniego roku?", "Czy dobrze na mnie leży?", "Czy pasuje do innych ubrań?" itp. itd. Pytania dla każdego mogą być inne.
  2. Znajdź wszystkie swoje ubrania w swoim domu i rzuć je na jedną wielką kupę, np. na środku swojego pokoju. I nie zapomnij o płaszczu, kurtce, rzeczach w praniu, rękawiczkach i butach. Wszystkie ubrania to wszystkie ubrania. Wiem, że taki widok może być nieco przytłaczający, ale nie martw się. Włącz jakiś fajny podkład muzyczny i idź dalej.
  3. Wszystkie ubrania podziel znów na kategorie, np. koszulki, swetry, bluzy, spodnie, bielizna itd. Pomoże ci to w lekkim ogarnięciu ubrań i poczujesz, że kontrolujesz cały ten mess
  4. Przystępujemy do najbardziej pracochłonnego i najtrudniejszego kroku! *fanfary* Teraz zacznij od którejś z kategorii, weź pierwszą koszulkę z brzegu i trzymając ją w rękach zadaj sobie pytania, które przygotowałaś/eś w punkcie 1. Jeśli ubranie nie spełnia wymagań, dlaczego je wciąż trzymasz? Nie ma to sensu prawda? Prowadzi nas to do kolejnego punktu.
  5. Rzeczy, które odpowiedziały "nie" odłóż do wora, który potem wyniesiesz do Czerwonego Krzyża czy do śmieci, jeśli jest zniszczone. Nie zapomnij podziękować swoim ubraniom zanim je odeślesz i powiedzieć im "papa". Przecież służyły ci przez jakiś czas, jak najbardziej nie jest to dziwne.
  6. Jeśli powiedziałaś/eś rzeczom "tak", to super! Yay! Odłóż je na na osobną kupkę, a potem je poskładasz zgodnie z Konmari Way. Poniżej filmik pomocniczy!
  7. Ciesz się i pogratuluj sobie! Skończyłaś/eś sprzątać jedną z kategorii, a twoje życie stało się o ułamek łatwiejsze i lepiej zorganizowane. Zjedz dobry podwieczorek, napij się herbatki, przeczytaj kolejny rozdział książki, zrób coś z przyjaciółmi. Dobra robota!!! :)
Znalezione obrazy dla zapytania konmari

Podobny obraz

Dlaczego warto wypróbować Konmari Way?


  • gdyż jest okazją do pozbycia się wszystkich niepotrzebnych rzeczy, które tak naprawdę są jedną z głównych przyczyn Wiecznego Bałaganu w Pokoju™.
  • dlatego, że teraz jesteś otoczona/y rzeczami, które lubisz i są potrzebne.
  • ponieważ wiesz, co tak naprawdę w domu masz. Jest to naprawdę miłe uczucie.
  • bo sprawia, że czujesz, iż twoje życie jest ogarnięte, a Wieczny Bałagan w Pokoju™ da się obalić.
  • dlatego, że oszczędzasz mnóstwo czasu, kiedy wiesz, gdzie co jest.
  • gdyż jest krokiem w stronę minimalizmu, a to bardzo teraz modne.
  • ponieważ pomoże ci ułożyć ubrania w szufladach w niezwykle uroczy sposób.
  • bo dlaczego nie?
Podobny obraz
Wszystkich gorąco zachęcam do spróbowania tej metody, nawet jeśli po pierwszym dniu można się zniechęcić. Poniżej zamieszczę trochę linków do filmików i stron, które bardzo mi pomogły, kiedy sama sprzątałam wg Konmari Way. Trzymam za was kciuki na podążaniu śladami Marie Kondo i uściski!

Sonia :)








bONUS: ważne blogi dla początkujących w konmari i minimalizmie - lavendaire, muchelleb, droga do minimalizmu i krist yu, a także mnóstwo innych. Ale te najbardziej lubię. 

Czytaj

Co robisz? Nic.


Całkiem niedawno trafiłam na artykuł w gazecie o zawodach w nic nierobieniu organizowanych w Korei Południowej. Rozgrywki odbywają się w parku w Seulu, a zwycięzcą jest ten, kto najdłużej będzie gapił się bezczynnie przed siebie. Zawody wymyśliła artystka, która twierdzi, że na co dzień skupiamy się na mnóstwie czynności, kompletnie zapominając o przeznaczeniu czasu na odpoczynek. Chyba każdy z nas zna to uczucie, kiedy skończymy wszystko, co mieliśmy dzisiaj zrobić i zaczynamy się zastanawiać: "O czym zapomniałam? Musiałam coś pominąć" i siedzimy niespokojnie z wiszącym nad nami widmem robienia czegoś. Przyznam się, sama mam z tym ogromny problem. Kiedy tylko spędzę godzinkę oglądając śmieszne foczki w internecie, od razu mam straszne wyrzuty sumienia. Przecież przez tę godzinę mogłam zrobić tyle rzeczy! 

Okazuje się, że nicnierobienie jest czymś co może świetnie działać na twój mózg. Kiedy nie stresujesz się, nie martwisz się o nic, twój mózg przechodzi w tzw. tryb domyślny. Taki moment zawieszenia pozwala naszemu mózgowi na uporządkowanie informacji, poukładanie wszystkiego w odpowiednich szufladkach oraz na stworzenie stabilnych śladów pamięciowych. Wiele badań pokazało, że osoby robiące regularne przerwy na gapienie się w przestrzeń między np. kolejnymi sesjami nauki osiągają średnio lepsze wyniki w nauce i pracy, a przede wszystkim - czują się o niebo lepiej, niż osoby ciągle czymś się zajmujące. A to ci dopiero - kto by pomyślał, że nicnierobienie pomaga nam w nauce? Może jednak nauczyciele nie mają racji, że uczenie się bez przerwy zapewni nam piąteczki i szósteczki w dzienniku... ;)

Cóż więc zrobić, żeby nic nie robić? Można po prostu usiąść i patrzeć w ścianę, wyjrzeć za okno i wpatrywać się w horyzont, położyć się plackiem na łóżku, poodbijać piłeczką, bawić się włosami ... Bądźcie kreatywni w nicnierobieniu! Jak mówi raper Shin Hyeoseob, tegoroczny zwycięzca wczesniej wspomnianych zawodów: "Dużo ćwiczyłem w domu". Widać, że nicnierobienie to nie jest takie hop-siup. Aby być mistrzem, trzeba trenować.

O medytacji już kiedyś mówiłam - to każde pewien rodzaj nicnierobienia. Siadasz i oddychasz. Niby taka filozofia, a ja do dzisiaj mam problemy z wytrzymaniem więcej niż 5 minut. No cóż, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... W momentach nicnierobienia możecie wziąć długą, gorącą kąpiel, wyjść na spacer, pochodzić w kółko po pokoju, że rozchodzić te buty, które niedawno kupiłeś itp. itd. Jeśli znacie jeszcze jakieś metody dajcie znać w komentarzach! :)

Sonia Raputa

Czytaj

"Sasha" Joel Shepherd - recenzja

Znalezione obrazy dla zapytania sasha joel shepherd


 Całkiem niedawno postanowiłam przeczytać ponownie książki, którymi kiedyś się zachwycałam i sprawdzić, czy moje uczucie do nich nie wygasło. I tak zdjęłąm z półki Sashę i... powiem jedno: Nic się nie zmieniło! :)

Do dzisiaj nie wiem dokładnie, co kiedyś zmusiło mnie do kupienia tej książki w trybie prawie natychmiastowym, bo na pewno nie okładka. Ta jest wyjątkowo mało udana w porównaniu do treści, którą pod sobą skrywa. Sasha udowadnia prawdziwość stwierdzenia, że nie powinno oceniać się po okładce. Po lekturze tego ponad siedmiuset stronicowego dzieła (grubością niemal dorównuje Grze o tron Martina) mogę otwarcie przyznać, że pan Joel Shepherd jest dla mnie wielkim odkryciem zeszłych lat, a jego Próba krwi i stali zasługuje na jedno z wyższych miejsc w moim prywatnym rankingu ulubionych książek. Tylko dlaczego pan Joel nie jest doceniany w półświatku fanów fantastyki? Dlaczego? Ostatnimi czasy rzadko jakiekolwiek powieści zachwyciły mnie tak jak ta seria.

[Wybaczcie, że zaczęłam recenzję od oceny okładki, nic nie poradzę na to, że jestem prostym wzrokowcem. W każdej książce są rzeczy ważne i ważniejsze. Chyba nikt nie zaprzeczy temu, że treść książki niewątpliwie należy do tych drugich.]

Powieść Sasha jest pierwszym tomem tetralogii Próba krwi i stali pióra Joela Shepherda. Opowiada ona o losach Sashandry, kiedyś księżniczki Lenayin, która zrzekła się tytułu po śmierci ukochanego brata. Wraz ze swym mentorem, Kesslighiem wyrusza do Baerlyn, by tam doskonalić się w pradawnej sztuce walki zwanej svaalverd. Wybiera życie wśród pogańskiego ludu goeren-yai, wiernemu starym lenayińskim tradycjom. Jednak mimo zmiany otoczenia i próby porzucenia tego, kim się narodziła i z czym była związana, na Sashę czeka wiele wyzwań. Musi być gotowa stawiać czoła armiom i spiskom, choć nie pomaga jej w tym dziki, buntowniczy charakter i nieokrzesany, gorący temperament. Kiedy w Lenayin wybucha konflikt między pogańskim górskim ludem, a nizinną arystokracją, wierzącą w nowych bogów z południa, Sasha musi dokonać wyboru między swą rodziną, a nowym życiem, które pokochała. Należy do obu światów, a jednocześnie do żadnego z nich.

Początki nie były łatwe, a zwłaszcza pierwsze kilkadziesiąt stron, które atakują trudnymi pojęciami i otwarciami mnóstwa przeróżnych wątków. Do teraz łamię sobie język na wyrazach takich jak goeren-yai, Cronenverdt czy Terjellyn. Choć zawsze narzekam na mnogość wątków, intryg, postaci i informacji o historii świata fantastycznego, to w skrytości ducha uwielbiam podobne smaczki w tego typu powieściach. Podobnie było z Grą o tron, która niesłychanie trafiła w moje klimaty i gust. Swoją drogą, w Sashy można wyczuć inspirację powieścią Martina, jednak to chyba typowe dla gatunku high fantasy. :)

Jak już napisałam, na początku trzeba się trochę wysilić, by się połapać w skomplikowanym nazwach, lecz resztę książki czyta się gładko i przyjemnie. Narracja jest potoczysta, opisy w sam raz, dialogi naturalne. Ogromnym atutem są różnorodni bohaterowie, nie tylko pod względem wyglądu, wierzeń i zachowań, ale także moralności. Nikt w tej powieści nie jest do końca dobry, ani do końca zły, co ożywia postacie. Oczywiście, trudno nie polubić tytułowej i zarazem głównej bohaterki, Sashy, która, choć lekkomyślna, pochopna i często arogancka oraz egoistyczna, potrafi być życzliwa, współczująca i dowcipna.

W powieści spodobał mi się także sposób prowadzenia historii przez wszechwiedzącego narratora, ukazującego konflikt w Lenayin z perspektyw różnych osób. Dzięki temu powieść intryguje, zaciekawia i zmusza czytelnika do pytania, które pisarze zawsze pragną usłyszeć: "Co będzie dalej?".

Nie zostaje mi nic innego, jak tylko szczerze polecić Wam Sashę. Powieść nie tylko fascynuje historią, światem i bohaterami - dzięki niej i uniwersalnym mądrościom w niej zawartych skłania do myślenia i odnoszenia pewnych sytuacji z książki do świata, w którym żyjemy. To książka pełna zawiłości i intryg, historia o wielkim potencjale, który zainteresuje każdego, kto lubi zatonąć na wiele godzin w obcym świecie i jego intrygach.
A pierwszy tom to dopiero początek niezwykłej przygody.

Sonia Raputa


Tytuł: Sasha
Tytuł oryginału: A Trial of Blood and Steel. Book One: Sasha

Autor: Joel Shepherd
Cykl: Próba krwi i stali
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Jakub Steczko
Liczba stron: 680
Gatunek: fantastyka, fantasy
Czytaj

5 pomysłów na drugie śniadanie do szkoły


http://www.keterhatorah.com/wp-content/uploads/2016/06/wrap.jpg
Kto z nas jest w stanie przetrwać dzień w szkole bez czegoś do zjedzenia? Prędzej czy później nawet najtwardszy i najbardziej wytrwały zawodnik się złamie i weźmie gryza kanapki od kolegi lub kupi drożdżówkę w sklepiku. Jak pisałam niedawno w moim poście o 5 dobrych nawykach, warto jeść zdrowo. Tylko dlaczego często jest to dla nas trudne i kłopotliwe? Czy jesteśmy skazani na nudne kanapki z wędliną do końca edukacji? Nie, jeśli poznamy kilka sposobów na pyszne i łatwe w przygotowaniu przekąski ;)

 TIP: Warto przygotowywać jedzenie wieczór przed - oszczędzi Ci to niepotrzebnej bieganiny i stresu związanego z wizją spóźnienia się na autobus.

1. Ruloniki rozmaitości

http://www.keterhatorah.com/wp-content/uploads/2016/06/wrap.jpg
To zdecydowanie mój numer jeden wśród pomysłów na drugie śniadanie. Zawinąć możesz dosłownie wszystko i we wszystko. Wystarczy zamienić kromkę na naleśnik, tortillę czy nawet wodorosta nori (wersja dla sushiżerców) by urozmaicić śniadanko.

Do środka rulona możesz wepchnąć co tylko chcesz. Ja najchętniej smaruję zwykłego lub wegańskiego naleśnika pesto lub hummusem, a potem układam w pasy pokrojone warzywa, które mam w domu (zazwyczaj marchewka, pomidor, papryka), a potem kładę sałatę, rukolę albo kiełki na wierzch. Potem nasze śniadanko należy porządnie i dokładnie zrolować - nie chcemy przecież znaleźć kawałków warzyw w zeszycie do polskiego. Efekt jest superaśny! Teraz możesz zapakować swojego wrapa w folię aluminiową lub włożyć do śniadaniówki.

Cieplutko zachęcam do modyfikowania powyższego przykładu według własnych potrzeb. Jeśli w przeciwieństwie do mnie jesteś mięsożercą, nie wahaj się wpakować do rulona kawałków kurczaka, wędliny czy tuńczyka. Natomiast jeśli masz ochotę na coś słodkiego i zapychającego, koniecznie wypróbuj naleśnika wysmarowanego masłem orzechowym z całym bananem w środku i pokrojonego na małe cząsteczki, przypominające sushi. Pychota!

Ruloniki są moim zdaniem najlepszym pomysłem na śniadanie. Do środka możesz wpakować, co tylko chcesz, a sam wrap jest wygodny w transporcie i jedzeniu. Żadnych łyżeczek i wypapranych buzi.

2. Misz-masz, czyli sałateczki

Znalezione obrazy dla zapytania salad lunch 

Podobnie jak z pysznymi rulonami, składniki sałatki dobierz według własnego uznania. W przyrządzaniu sałatki nie ma żadnej filozofii - po prostu pokrój swoje ulubione warzywa lub owoce i zapakuj do szczelnego pudełeczka (nie zapomnij o łyżeczce!). Do warzywnej sałatki polecam również dodanie czegoś ciekawego, przebijającego warzywną nudę. Może ryż albo makaron? A kiełki, rzechy, tuńczyk, ciekawa przyprawa? 

Mieszaj składniki, twórz nowe smaki, a przekonasz się, jaką frajdą jest przygotowywanie dla siebie jedzonka!

3. Po prostu warzywa i owoce

Kiedy nie masz czasu na przygotowanie żadnego z powyższych śniadań, weź byle jaki owoc. Wiedziałeś, że banan wspomaga pracę mózgu i ma dużo kalorii? Banan to jeden z lepszych owoców na szybkie śniadanie. Jeśli nie lubisz bananów, spróbuj jabłek (niektórzy mają po nich jeszcze większego kopa niż po bananie). Świetną energię dają także truskawki, ananas, papaja i pomarańcze, ale często trudniej je zdobyć. Dlaczego owoce wyzwalają tyle energii? Zawierają one węglowodany proste, ponad połowa kalorii z surowych owoców zamienia się się w energię.

Kto z nas nie lubi sobie trochę pochrupać? Zamiast czipsów lepiej pokroić sobie trochę marchewki i poczuć się jak króliczek. Ogórek pokrojony w paseczki to też świetne wyjście.

Jeszcze jednym wyjściem jest smoothie, czyli zmiksowane owoce w formie pitnej. Tutaj więcej pomysłów i przepis.

4. Jeszcze owsianka nie zginęła

 Znalezione obrazy dla zapytania oatmeal tumblr
Owsiane płatki błyskawiczne to cud na ziemi. Zalewasz wrzątkiem i gotowe. Dodaj do nich co chcesz: orzechy, awokado, jakieś jagódki, banany...... Poniżej cudowna grafika dla inspiracji.

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/f9/10/7e/f9107e3069b14e5841a14667afd785e6.jpg

5. Kawa czy herbata?

 Znalezione obrazy dla zapytania coffee or tea
Sam zdecyduj czy jesteś #teamcoffee czy #teamtea, ale nie możesz zaprzeczyć, że termosik pełen cieplutkiego napoju jest zbawieniem w zimie.



Mam nadzieję, że ten post pomoże Ci w Twojej kulinarnej przygodzie. Pamiętaj, że najważniejsze w każdym śniadanku jest to, by Ci smakowało i było zdrowe. Cała reszta zależy od Twojej wyobraźni!

Smacznego!
Sonia Raputa
Czytaj

"Droga Królów" Brandon Sanderson - recenzja

Znalezione obrazy dla zapytania brandon sanderson droga krolow

Brandon Sanderson dopadnie każdego śmiałka, próbującego się zanurzyć w oceanie fantastyki. I niech nikt sobie nie pomyśli, że jest on kolejnym następcą Tolkiena, dziedzicem Le Guin albo uczniem Martina. Jego styl i tworzone przez niego światy są jedyne w swoim rodzaju i nieporównywalne z niczym, co do tej pory się czytało. Choć niezmierzenie wysokie oceny Drogi Królów na lubimyczytać.pl i innych książkowych portalach z początku mnie peszyły, nie mówiąc już o ogromnej objętości powieści (niemal 1000 stron!), ostatecznie odważyłam się zapoznać z najnowszym i podobno najlepszym dziełem Sandersona. Oczekiwania miałam przeogromne.


Oczekiwania są jak delikatna porcelana. 
Im mocniej się je ściska, tym bardziej prawdopodobne, że pękną.


Już od pierwszych stron pan Brandon rzuca nas w wydarzenia mające miejsce kilka tysiącleci przez właściwą akcją, tym samym przedstawiając nam świat, w którym będzie się toczyć opowieść. Światem tym jest Roshar, nękany przez arcyburze kontynent, gdzie rośliny przypominają bardziej skały, w których zwykły się chować, zwierzęta, takie jak chulle lub ostrogary, przywodzą bardziej na myśl chrząszcze niż znane nam zwierzęta juczne i domowe, pory roku zmieniają się losowo co kilka lub kilkanaście tygodni, wśród społeczeństw panuje podział na wyższych rangą jasnookich oraz ciemnookich, będących niewolnikami bądź żołnierzami, a jedynym źródłem wody i oświetlenia są wyżej wspomniane arcyburze, regularne, nadchodzące ze wschodu zwanego Źródłem kataklizmy, niszczące wszelkie życie, które nie ukryło się w bezpiecznych miejscach, zwanych laitami. 


Roshar – uniwersum "Archiwum..." należący do wszechświata cosmere twórczości pana Sandersona. Źródło tu.

W tej scenerii poznajemy Kaladina, młodego, choć doświadczonego przez życie żołnierza (oraz niedoszłego chirurga), który wskutek pewnych wydarzeń staje się niewolnikiem we własnej armii. Drugą bohaterką jest Shallan, córka mało znaczącego jasnookiego arystokraty, która musi zostać uczennicą jednej z największych uczonych Rosharu, by uratować swych braci i ród przed zniknięciem z powierzchni ziemi. Kolejna postać to Dalinar, arcyksiążę pogrążonego w wojnie z ludem Parshendi Alethkaru, toczący walkę nie tylko z innymi arcyksiążętami, ale także ze sobą. Ostatni jest Szeth-syn-syn-Vallano, Kłamca z Shinovaru, zwany Skrytobójcą w Bieli.



Życie ponad śmiercią. Siła ponad słabością. Podróż ponad celem.


Jestem absolutnie i bezgranicznie zachwycona. Więcej: oczarowana, uwiedziona, zafascynowana, omotana, zachłyśnięta i urzeczona światem Brandona Sandersona, jego umiejętnościami prowadzenia fabuły w tak zwanej konstrukcji warkocza, kreowaniem bohaterów, ale przede wszystkim światem. Nigdy dotąd nie spotkałam się z taką ilością oryginalnych rozwiązań podczas tworzenia fantastycznego uniwersum. Tutaj próżno szukać pospolitych smoków czy nudnych elfów. Odniosłam wrażenie, że jedynie grawitacja i ludzie pozostali zapożyczeni z naszego świata, choć co do tego pierwszego można by się spierać. Sam system magii jest zaskakujący i "niecodzienny"; opiera się on na kamieniach szlachetnych, arcyburzach, Dusznikowaniu, fabrialach i mocach Świetlistych Rycerzy. 


Budując fabułę, Sanderson zadaje mnóstwo pytań, a na odpowiedzi na nie czytelnik czeka prze prawie całą książkę, a i tak czuje niedosyt. Ten autor ma pióro po prostu stworzone do pisania długaśnych serii i czytelnicy z pewnością nie zawiodą się kolejnymi częściami "Archiwum...".


Być człowiekiem to znaczy pragnąć tego, czego nie można mieć.


"Droga Królów" jest najgrubszą, najcięższą i najtrudniej trzymającą się w dłoni książką, jaką przyszło mi czytać. Liczy sobie prawie tysiąc stron i do tego jest wydana w miękkiej okładce. Oczywiście nie zamierzam czepiać się wydania, gdyż okładka jest miła w dotyku i wyjątkowo mi się podoba, a wszystkie ilustracje w książce (a jest ich cała masa) wydrukowane są bez zarzutu. Jednak uważam, że tak obszerne tomiszcza powinno się oprawiać w twardą okładkę. Oszczędza to nieprzyjemnych sytuacji, jak na przykład minimalne uchylanie książki, by nie złamać grzbietu albo ciągłe przerażenie, że za chwilę zagnę róg okładki. 

Czytanie tej powieści to nie przelewki, wierzcie mi. Jeszcze nigdy dotąd nie zdarzyło mi się z takim trudem szukać odpowiedniej pozycji do zgłębiania tej książki. Kiedy czytasz ją na siedząco, po chwili zaczyna się boleć kark, ewentualnie uda od jej ciężaru. Na leżąco – albo książka spadnie z wysokości metra, jednocześnie miażdżąc twarz i zaginając kartki, albo po chwili ręce czytelnika padną z wycieńczenia. "Droga Królów" udowadnia, że prawdziwa, dobra literatura fantasy wymaga nie lada poświęceń.


Filozofia? (...) Czy to nie sztuka mówienia o niczym 
przy użyciu jak największej ilości słów?

Podsumowując – "Droga Królów" jest powieścią, która bezlitośnie skradła moje serce i zajęła umysł na cały tydzień. Mimo ogromnych rozmiarów i niewygodnej oprawy, książkę połknęłam w całe sześć dni. Opowieść napisana przez Sandersona porywa i nie puszcza czytelnika, dopóki nieszczęśnik nie skończy czytać ostatniego zdania. I wtedy zawiedziony patrzy, czy nie ma kolejnego rozdziału, następnego epilogu, a ostatecznie zasmucony pyta ze ściśniętym sercem: "To już naprawdę koniec?".

Sonia Raputa




Tytuł: Droga Królów
Tytuł oryginału: The Way of Kings
Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: MAG 
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Liczba stron: 960
Gatunek: fantastyka, fantasy


(Wszystkie cytaty napisane kursywą pochodzą z książki "Droga Królów")
Czytaj

Koreański kult piękna

Znalezione obrazy dla zapytania koreański kult piękna


 Jakiś czas temu skończyłam czytać poradnik autorstwa Charlotte Cho pt."Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji" >>klik<<. Mimo różowej okładki i nieco sztampowego tytułu postanowiłam dowiedzieć się czegoś ciekawego. Przyznam szczerze, że byłam mile zaskoczona!

Zapewne widzieliście kiedyś zdjęcie jakiejś koreanki lub koreańczyka i się zastawialiście: "Jak można mieć taką idealną skórę?". Odpowiedź jest prosta: wielowiekowa tradycja i stawianie swojego zdrowia na pierwszym miejscu. W Korei od czasów koreańskiego "średniowiecza" i w miarę z postępem technologii kult piękna coraz bardziej się rozwija. Poradnik przybliża nam sposoby codziennej pielęgnacji skóry, tajniki zdrowego stylu życia koreańczyków, a także rzuca światło na (najbardziej zaawansowane na świecie) koreańskie operacje plastyczne, niesamowite bogactwo kosmetyków, a nawet tamtejsze spa. Wszystko przez wszechobecny w Korei kult piękna. 

Skąd wziął się dzisiejszy ideał mężczyzny w Korei?

Przez to, że w naszej kulturze starannie dbający o siebie mężczyzna często spotyka się z odrzuceniem lub niepoważnym traktowaniem, często trudno jest nam zrozumieć niesamowitość kultury Korei. Rysy azjatów różnią się nieco od europejskich - są delikatniejsze, łagodniejsze, a twarze drobniejsze. Także wpływ popkultury i gospodarki w ciągu ostatnich 20 lat sprawił, że ideał piękna (zwłaszcza męski) zmienił się bardzo dynamicznie. Praktycznie cała dawna historia Korei opierała się na ideale mężczyzny-żywiciela rodziny oraz jego żonie, zajmującej się dziećmi i domem, jednak wszystko zmieniło się po zalaniu Korei falą rewolucji obyczajowej, która dotarła tam z Zachodu oraz kryzysu gospodarczego pod koniec lat 90., które całkowicie zmieniły ten kraj. Skostniały i konserwatywny porządek społeczny oraz patriarchat stopniowo obalano - kobietom wreszcie było łatwiej zdobyć pracę i w większości przestały interesować się "twardzielami". W ten sposób z biegiem lat wykształcił się ideał mężczyzny delikatnego i nieco chłopięcego. W Stanach nazwano ich flower boys od koreańskiego 꽃미남 (kkotminam) –> (kkot) = kwiat, 미남(minam) = przystojny. To, co możemy zaobserwować teraz jest coraz dynamiczniej rozwijającą się kulturą, która wywiera presję bycia pięknym i na kobiety, i na mężczyzn. 

Źródła kultu piękna

Jeśli chcielibyśmy się cofnąć jeszcze dalej w przeszłość - Koreańczycy zawsze przywiązywali ogromną wagę do wyglądu. Na dworach królewskich makijaż i codzienne kąpiele były oczywistością, nie gardzono również perfumami, luksusowymi olejkami, ani mydłem. Porównując dawny koreański dwór cesarza z XIII wieku do europejskiego pałacu  z czasów oświecenia, możemy łatwo zobaczyć różnicę w dbaniu o siebie. Ciekawe jest to, że na obu tych kontynentach bardzo jasna, niemal całkowicie biała skóra oraz drobne stopy były uznawane za ideał piękna kobiety. Czyli jednak coś nas łączy! :)

Kult piękna na co dzień

Dzisiaj niemal każdy Koreańczyk i Koreanka myje twarz codziennie rano i wieczorem według powszechnie znanego rytuału, używa maseczek w płachcie (które powoli stają się coraz popularniejsze na Zachodzie), chodzi z rodziną do tradycyjnego koreańskiego spa, a może nawet ma za sobą choć jedną operację plastyczną. Dyktatorzy mody i ikony piękna w Korei napędzają ten biznes od lat i na razie nie wiemy, do czego to szaleństwo zmierza. Może Koreańczycy postanowią wrócić do swoich dawnych wzorców mężczyzny-macho? A może koreański kult piękna zyska uznanie na Zachodzie i przestanie dla nas być czymś obcym?

Znalezione obrazy dla zapytania sekrety urody koreanek. elementarz pielęgnacji
Przewodnik po pielęgnacji twarzy z poradnika "Sekrety urody Koreanek"


Sonia Raputa

Czytaj

5 dobrych nawyków


https://hd.unsplash.com/photo-1467659226669-a1360d97be2d

Po wakacjach nadszedł czas powrotu do rzeczywistości - szkoła, wczesne wstawanie, nawał prac domowych, kartkówki, sprawdziany...Czas tak szybko mija, za niedługo zacznie się 2017! Jakie postanowienia na nowy rok sobie ustanowić, by lepiej radzić sobie ze szkołą i czuć się dobrze?

Odpowiedź jest prosta: wypracuj dobre nawyki. Nie musisz zaczynać od wielkich postanowień typu: "Codziennie będę ćwiczył przez pół godziny i chodził spać przed 23". Trzymaj się z dala od takich sformułowań! Brzmi to fajnie i super byłoby tak rzeczywiście robić, ale czy z czasem to zadanie cię nie przerośnie? Może ci się znudzić po trzech dniach, tygodniu, może miesiącu. Dlaczego zacznij od małych kroków, codziennych czynności, które z czasem staną się częścią ciebie i nie będziesz się musiał martwić się wielkimi postanowieniami. Z upływem czasu do drobnych nawyków dołożysz nowe, aż w końcu osiągniesz cel.

Poniżej przedstawiam kilka nawyków, od których możesz zacząć swoją przygodę. Jestem pewna, że nie wymagają one od ciebie ogromnego nakładu pracy i poświęcenia czasu, a z biegiem czasu poczujesz różnicę.

1. Pij dużo wody!

Wiedziałeś, że Twój mózg składa się w 80 procentach z wody? Bez niej nie może poprawnie funkcjonować. Kiedy jesteś odwodniony, robisz się senny i zmęczony, nic ci się nie chce robić. Woda pomoże ci odzyskać siły, dlatego pij jak najwięcej wody! Jeśli nie lubisz zwykłej "kranówy", możesz spróbować dodać nieco soku z cytryny - pomoże ona twojemu układowi trawiennemu, usunie toksyny z organizmu i dodatkowo cię orzeźwi. Nie wahaj się eksperymentować ze świeżymi liśćmi mięty lub malinami. Picie dużej szklanki wody przed posiłkiem przyspiesza trawienie i proces spalania tłuszczu. Jak widzisz, same plusy. 

Perspektywa picia wody przez resztę życia wydaje się nieco przerażająca, prawda? Jednym z napojów, które na stale powinny zagościć w twojej diecie to zielona herbata, przez wielu uważana za najzdrowszy na świecie. Zawiera mnóstwo antyoksydantów, które minimalizują szkodliwy wpływ wolnych rodników na skórę, a także wspiera funkcjonowanie mózgu, przyspiesza spalanie tłuszczu, a nawet obniża ryzyko wystąpienia nowotworów oraz innych chorób. 

2. Medytuj!

Wiem, wiem, zapewne trudno jest ci sobie wyobrazić samego siebie w pozycji Kwiatu Lotosu i powtarzającego mantry. Jednak medytacja nie musi tak wyglądać. Wystarczy, że na chwilę usiądziesz na poduszce, krześle czy łóżku, zamkniesz oczy i spróbujesz o niczym nie myśleć, skupić się tylko i wyłącznie na swoim oddechu. Z mojego własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że nawet po pięciu minutach medytacji czuję się mniej zestresowana i spokojniejsza. Jeśli chcesz się dowiedzieć nieco więcej o tej ciekawej metodzie relaksu, serdecznie polecam ci ten filmik >>klik<< . Aileen dokładnie wyjaśnia w nim, jakie korzyści przynosi medytacja i jak można ją praktykować.

3. Rozciągnij się!

Spróbuj zapewnić sobie trochę ruchu codziennie, niezależnie od tego, jak bardzo jesteś zajęty. Wystarczy wstać na chwilę od komputera i zrobić kilka brzuszków albo wyjść na spacer. Codzienna dawka ruchu jest bardzo ważna, ale to chyba wszyscy wiemy. :) Ważne jest to, by sport stał się naszym codziennym nawykiem. 

A może spróbujesz yogi? To również sport, mimo że na pierwszy rzut oka nie wygląda na szczególnie wymagający.

 Healthy Food Recipes: http://www.theeasierlife.com/food-drink/:

4. Jedz owoce i warzywa!

Brzmi banalnie, ale zamiana batonika na banana lub czipsów na suszone warzywa naprawdę może zrobić dużo dobrego dla twojego ciała i umysłu. Tutaj jest parę porad >>klik<<

5. Uśmiechaj się!

Chyba najważniejszy wśród wymienionych przeze mnie nawyków :) Czasem optymistyczne spojrzenie na nasze życie może zrobić więcej niż cała cysterna zielonej herbaty. 

Powodzenia!
Sonia Raputa

(W trakcie pisania postu korzystałam z mojej wiedzy opartej na wielu blogach lifestyle'owych, których nazw nie jestem w stanie wymienić. Wszystkie polecane przeze mnie materiały zamieściłam dobrowolnie, z chęcią lepszego zapoznania was z omawianym tematem. Nikt mnie nie sponsoruje c:)


Czytaj