Reaktywacja

Wrzesień już prawie za nami, więc chyba czas ruszyć z sekcją dziennikarską! W tym roku oprócz wersji elektronicznej, najprawdopodobniej ruszy również gazetka.
Na razie zachęcamy do czytania starych postów, te nowe pojawią się już wkrótce!
Chcesz dołączyć do naszego grona? Napisz do nas!

5 aplikacji, które ratują życie


Znalezione obrazy dla zapytania apps

Powiedzmy sobie szczerze, że trudno jest nam obejść się bez aplikacji. Jednak mogą służyć do czegoś więcej niż do marnowania czasu oraz pomagać w codziennym życiu. Panie i panowie, przed Wami lista super aplikacji, które mogą ułatwiać nam codzienne życie (:


1. Lifesum 

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania lifesum


Aplikacja, w której zmieścisz całe swoje życie. Serio, można w niej zapisać, co się dziś zjadło i wypiło, ile kalorii powinno się zjeść na dzień, ile należy ćwiczyć... A wszystko możesz ustalić indywidualnie, w zależności od od Twojego wieku, wzrostu, wagi, planu diety. Łał.
Znalezione obrazy dla zapytania lifesum Znalezione obrazy dla zapytania lifesum

Lifesum to aplikacja z przyjaznym interfejsem, która może zainteresować każdego, kto zaczyna swoją przygodę ze zdrowym jedzonkiem.

2. Wunderlist

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania wunderlist

...czyli jedna wielka lista wszystkich Twoich list. Jestem zwierzątkiem, które uwielbia tworzyć listy wszystkiego, więc Wunderlist było dla mnie wybawieniem.
Znalezione obrazy dla zapytania wunderlist


3. Lanes

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania lanes app

Właściwie to polecam bardziej używanie Lanes jako nowej karty w przeglądarce. Najbardziej przydaje się, kiedy musimy zrobić coś na komputerze, w internecie i chcemy uniknąć rozproszenia (:

(a poza tym, przynajmy sobie szczerze, wygląda prześlicznie! ;-;)

4. Clue

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania clue app

Tutaj zwracam się do czytelniczek. Dzięki Clue można bez problemu przewidzieć swój cykl, zapisywać jak się czujemy konkretnego dnia, a aplikacja będzie nas ostrzegać, żeby nic nas nie zaskoczyło. Mogę z czystym sumieniem polecić tę aplikację, bo naprawdę ratuje życie.
Znalezione obrazy dla zapytania clue app

(poza tym to chyba jedyna tego typu aplikacja, która nie jest różowa)

5. Quizlet

>klik<
Znalezione obrazy dla zapytania quizlet appPodobny obraz

Na koniec postawmy na szkolny akcent. Quizlet pozwala nam na stworzenie wirtualnych fiszek oraz uczenie się z nich np. w autobusie w drodze do szkoły. Ja na razie przetestowałam je jako narzędzie do nauki języków obcych. Dołączone nagrania do wszystkich fiszek to naprawdę super sprawa.

Sonia Raputa 

Czytaj

Małe, a ile może zmienić.

    
http://gravityhome.tumblr.com/post/150974514360/summer-bedroom-by-hunting-for-george-follow


      Sypialnia to jedno z najważniejszych dla nas miejsc. Wielu spędza w niej nie tylko całą noc, ale także i połowę swojego dnia. Dlatego pomyślałam, że napiszę post właśnie o naszych pokojach albo raczej o tym, jak sprawić by stały się jeszcze bardziej nasze. Oto parę pomysłów na udekorowanie, lepsze zorganizowanie i "udomowienie" Twojej sypialni.


1. Roślinki

   Rośliny doniczkowe, choć często niedoceniane, mogą naprawdę czynić cuda. Dodają do pomieszczeni trochę więcej życia i kolorów. Dodatkowo, mogą być też jakimś rodzajem pasji- podlewanie, odkurzanie, troszczenie się o nie to też sposób na spędzanie czasu.
     Jak wiemy, jest mnóstwo roślinek, które można by hodować. Mnie szczególnie zauroczyły te z grupy sukulentów. Są to dobrze nam znane kaktusy, aloes czy agawa. Te rośliny odznaczają się wielką różnorodnością kształtów i barw, a, co dla mnie jest zbawieniem, nie potrzebują zbyt wiele wody do przeżycia.


http://api.shopstyle.com/action/apiVisitRetailer?id=506903812&pid=uid9796-26169286-31https://markunsan.tumblr.com/post/133512851681/succulents

  

2. Doniczki

     Jeżeli już macie jakieś roślinki, to dobrym pomysłem na dekoracyjne rewolucje jest urozmaicenie wyglądu zwykłych jednokolorowych doniczek. Kropki, paski, wzorki, aż po buźki zwierzaków- doniczki może zdobić wszystko. Taki dodatek z pewnością zmieni charakter szarego parapetu.



https://www.etsy.com/shop/noemarin?geo=global&utm_medium=social_organic&utm_source=pinterest&utm_campaign=shop_noemarin_happy_plantershttp://themerrythought.com/diy/diy-knit-planter-cover/

https://www.instagram.com/p/rM4MEtohiq/


3. Lampki

     Czasami wieczorami łatwo jest poczuć się nieco nieswojo, będąc samemu w swoim pokoju, czytając sobie książkę albo siedząc w Internecie. Zamiast siedzieć po ciemku albo zapalać tą "główną" lampę, można włączyć lampki, które zawieszone są na ścianie, zaplątane wokół fotela lub leżą sobie gdzieś w kącie. Te tak zwane fairy lights (czyli po prostu światełka choinkowe) kompletnie zmieniają nastrój pomieszczenia i nadają mu przytulny klimat.


http://www.urbanoutfitters.com/urban/uo-community?cm_re=UOONYOU-_-POSITION_1-_-%0A____________________%0A____________________%0A________________&crlt.pid=camp.E4KXgNH8ErIg 

http://fuckyeahbedrooms.tumblr.com/image/72795810535http://blog.urbanoutfitters.com/blog/uo_guide_cozy_bedrooms?cm_re=Blog_Content-_-B14-_-uo_guide_cozy_bedrooms


      Oprócz lampkowych łańcuchów bardzo ciekawe są też neonowe napisy na ścianie. Youtuberki TheSorryGirls pokazują w jednym ze swoich filmików jak taki napis zrobić samemu (do czego ja sama zbieram się już od jakiegoś czasu, ale pewnie zrobię to, jak wszystko inne, co planowałam, po egzaminach (trzecia klasa rozumie)). Sam pomysł trafił do mnie od innego youtubera- Conana Graya, którego pokój jest moją życiową inspiracją.






4. Zdjęcia, rysunki, mapy, plakaty

     Wszystko, co chcesz mieć na ścianie, możesz mieć na ścianie. Dodaj trochę życia białej powierzchni, dodaj coś ważnego dla Ciebie. Bardzo popularne jest wieszanie zdjęć i plakatów, ale wyjdźmy też poza to. Wydrukuj swoje ulubione obrazy, sam coś narysuj. Ściana to też wprost idealne miejsce na powieszenie motywujących tekstów, jeżeli takich potrzebujesz.  
http://weheartit.com/entry/81711333/via/theshiningpagehttps://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/73/39/15/733915f2f11a1d8c93495e6aa9436daf.jpg


http://www.polyvore.com/bffs_via_tumblr/thing?.embedder=15708374&.svc=pinterest&id=147262721     http://thedesignfiles.net/2015/04/edith-rewa/







5. Biurko

     Jeżeli Twoje biurko w ciągu tygodnia wygląda podobnie do mojego - c h a o s,   to polecam zaopatrzyć się w słoiki. Wszystkie długopisy, ołówki, tasiemki i gumki do mazania w jednym miejscu, czyli w słoiku. Prosty sposób, ale działa.

http://www.kwiknews.my/news/6-step-cubicle-makeover-%E2%80%93-drab-to-fab



     Innym pomysłem na zmienienie czegoś na Twoim biurku jest kolorowa klawiatura. Nie ma żadnego pożytecznego zastosowania, a niektórym może przeszkadzać. Polecam to więc tym, którzy chcą po prostu dodać coś do swojego komputera/laptopa. (+nie trzeba przecież obklejać całej klawiatury, a tylko jej fragmenty)


http://www.natalme.com/laptop-love-with-keycals/

https://pl.pinterest.com/pin/175499716700666056/


Maja Torbacka

Czytaj

E-booki – za i przeciw


Już od dawna w internecie, głównie na forach i blogach poświęconych książkom, ale nie tylko, trwa coś w rodzaju wojny między zwolennikami a przeciwnikami książek w wersji elektronicznej. Uważam, że obie strony mają nieco racji. Postaram się wytoczyć argumenty za i przeciw e-bookom. Zapraszam!

+ Za:

Przede wszystkim jest taniej. Książki papierowe najczęściej kosztują 30-40 zł, czasami nieco taniej, czasami nieco drożej. E-booki zaś są o wiele tańsze – zwykle cena jednej takiej książki wynosi około 20 złotych, ale bardzo często zdarzają się promocje. Gdy na początku naszej czytelniczej przygody zainwestujemy w czytnik e-booków, kwota ta szybko nam się zwróci.
Można czytać właściwie wszędzie. Jeśli nie mamy czytnika, możemy robić to na telefonie, tablecie, a nawet komputerze. Co prawda te dwa ostatnie niezbyt sprawdzają się w takich miejscach jak środki komunikacji miejskiej, jednak w domowym zaciszu – jak najbardziej. Na czytniku sprawa wygląda jeszcze prościej, ponieważ dzięki specjalnemu ekranowi oczy nie męczą nam się zbyt szybko. Można czytać nawet w całkowitych ciemnościach (choć nie jest to wskazane, gdyż można sobie zepsuć wzrok).
Wiele książek w jednym miejscu! Gdy jedziemy na wycieczkę, nie trzeba dźwigać dziesięciu grubych tomisk (jak to miałam kiedyś w zwyczaju), wystarczy nam czytnik o wadze jednej cienkiej książki albo jakieś urządzenie elektroniczne. Dodatkowo, gdy okaże się, że nie mamy ochoty na wybraną książkę, możemy zawsze wybrać inną.
Można oszczędzić nieco miejsca. Choć zapewne większość z nas uwielbia kolekcjonować książki, układać je na półkach etc., to wszystko co dobre kiedyś się kończy – tak jak kiedyś w końcu skończy się miejsce na lektury. Zamiast się pozbywać starych lub wydawać kolejne pieniądze na kolejne regały, można zawsze spróbować poczytać książki w wersji elektronicznej.

Na sam koniec dodam, że kupowanie e-booków to pewnego rodzaju wsparcie dla naszej planety – do wytworzenia e-booka nie jest potrzebne ścinanie drzew.

- Przeciw:

Jedną z najważniejszych moim zdaniem wad e-booków jest to, że nie możemy wziąć ich do ręki, zobaczyć objętości, podotykać stron, powąchać, nie mówiąc już o braku możliwości otrzymania autografu od swojego ulubionego pisarza. Czytając książkę elektroniczną, nie jestem w stanie poczuć tego klimatu, który czuję przy czytaniu książki papierowej.
Drugim argumentem jest to, że e-booki sprzyjają piractwu. O wiele prościej jest je kopiować i nielegalnie rozprowadzać. Uważam jednak, że nie jest to powód, by zaprzestać ich produkowania, a jedynie by lepiej je zabezpieczać.

Choć mając do wyboru e-booka i książkę, zawsze wzięłabym książkę, trudno jest mi przedstawić więcej wad e-booków. Myślę, że każdy powinien spróbować poczytać w wersji elektronicznej i samemu zdecydować, jakie ma preferencje.

Marta Niemiec
Czytaj

Gra "Life is Strange"


Jesteś już dwa miesiące w nowej, wymarzonej szkole w mieście, w którym kiedyś żyłaś, znalazłaś swoje ciche miejsce w społeczeństwie, zdążyłaś zorientować się, że na dojście do elity nie masz szans oraz zmagasz się z problemem konkursu fotograficznego – jesteś za nieśmiała, aby się zgłosić, ale z drugiej strony chcesz przypodobać się nauczycielowi...

Tak właśnie wyglądało życie 18-letniej Maxine Caulfield (Max. Never Maxine) do dnia 7 października 2013 roku. Wtedy właśnie w trakcie lekcji miała wizję jej miasteczka pochłanianego przez tornado – po obudzeniu się, zdekoncentrowana dziewczyna nie była w stanie odpowiedzieć na pytanie nauczyciela. Los sprawił, że Max, zdenerwowana całym dniem, postanowiła pójść do łązienki, aby ochłonąć, na pewno jednak nie spodziewała się, że będzie przy tym świadkiem kłótni dwóch uczniów – najbogatszego chłopaka w mieście i niebieskowłosej punkówy – która prawie doprowadziła do śmierci dziewczyny, jak by się dotąd wydawało nieznanej dla Max.
Prawie.
Max, nie wiedząc jak, cofnęła czas.


Witaj w Arcadia Bay


Ponownie znalazła się w sali lekcyjnej, wszystko przebiegało tak, jak przedtem (oprócz faktu, że nastolatka tym razem znała odpowiedzi na wszystkie pytania). Wciąż zszokowana tego, czego przed chwilą była świadkiem, zdecydowała się udać do toalety i odwrócić przebieg sytuacji. W ostatniej chwili włączyła alarm i uratowała punkówę – co później pociągnęło za sobą łańcuch wydarzeń.
To właśnie na efekcie motyla, czyli konsekwencjach Twoich wyborów, opiera się ta gra. Uważaj z wybieraniem odpowiedzi – choć po większości rozmów możesz cofnąć czas, po wyjściu z lokacji stracisz tę możliwość, a konsekwencje mogą się ujawnić dopiero po kilku godzinach.
W trakcie rozgrywki masz możliwość przeglądania dziennika Max, w tym opisów wydarzeń sprzed i w trakcie gry i spisu najważniejszych postaci oraz miejsc, oprócz tego możesz spojrzeć na jej SMS-y, co w ciekawy sposób uzupełnia jej relacje ze znajomymi.
Pasją Max jest fotografia, więc zawsze stara się uchwycić najciekawsze momenty lub elementy otoczenia. Rozglądaj się uważnie – w każdym epizodzie jest do zrobienie 10 zdjęć, których lokalizację bardzo łatwo pominąć.


Wszystko to zostało obrane w lekko komiksową, klimatyczną grafikę z nietypowymi ujęciami zwracającymi uwagę na niewidoczne zwykle szczegóły świata, co wzmacnia jeszcze oświetlenie i bardzo dobrze dobrany, spokojny soundtrack, chwalony przez wielu ludzi. Bardzo często zdarzało mi się zatrzymywać, aby podziwiać panoramę Arcadia Bay lub majestatyczny budynek Blackwell Academy... oraz zastanawiać się, jak coś tak pięknego może skrywać tyle mrocznych sekretów.

Jednym z nich jest zaginięcie Rachel Amber, nastolatki uczącej się niegdyś w Blackwell Academy. Kim ona była? Odeszła z własnej woli? Czy w ogóle żyje? Na te wszystkie pytania Max stara się w międzyczasie znaleźć odpowiedź. Wiele uczniów Rachel znało, jednak nikt nie wiedział o niej wszystkiego.

Gra została wydana przez DONTNOD Entertainment we współpracy ze studiem Square Enix w 2015 roku. Jest podzielona na pięć epizodów, pierwszy z nich pojawił się 20 stycznia, ostatni 20 października. Zapowiedziano kontynuację, jednak nie wiadomo, czy zostanie zachowana któraś z postaci z pierwszego sezonu (z powodów, które poznasz po zakończeniu...).
Pierwszy epizod jest dostępny za darmo na Steamie – polecam skorzystać i sprawdzić, czy ta cudowna gra przypadnie Ci, drogi czytelniku, do gustu!

Tu jeszcze kilka screenów, jakby potrzeba było na główny obraz:




Zosia Tchórz
Czytaj

Pasja?


A cóż to jest ta „pasja”? – prychnie pogardliwie osoba życiem mało zainteresowana. Wujek Google mówi, że słowo to oznacza „wielkie zamiłowanie do czegoś”. Mogę się z tym zgodzić. Pasją jest robienie nie tylko czegoś co uwielbiasz, ale dzięki czemu czujesz się spełniony. W czym chcesz stać się lepszy bo ci się to podoba.

Czy pasja jest uzależniona od talentu?
- Talent przecież nie istnieje, jest tylko ciężka praca – powie osoba zazdroszcząca innym sukcesów, która niekoniecznie tą „ciężką pracę” wykonuje. Ktoś kto ma talent ma łatwiej, oczywiście. Ktoś, kto go nie ma z odpowiednią motywacją i cierpliwością oraz ową pracą osiągnie poziom osoby utalentowanej. Niekoniecznie szybko, ale to już od człowieka zależy. Ot, takie gadanie.

Ktoś się może ze mną nie zgodzić. „Co ona pisze, nawet nie wie o czym.” Okej. Mi to nie przeszkadza, ale to tylko losowy wpis, zatopiony w innych, ciekawszych i prawdopodobnie mądrzejszych. Tak, żeby przeczytać i zapomnieć. Dostarczyć rozrywki, albo zanudzić odbiorcę.

Ciekawi mnie, żeś jeszcze tego posta nie wyłączył drogi czytelniku.

Agnieszka Malec
Czytaj

Ten świat jest pomerdany

Znalezione obrazy dla zapytania był sobie pies
 
 "TEN ŚWIAT JEST POMERDANY..."




...czyli o nowym filmie pod tytułem "Był sobie pies". Zaskoczyć Was może fakt, że wydarzenia opowiadane są ze strony... psa. Bowiem narratorem jest Bailey, który asekuruje swojego pana. Jest nim chłopiec o imieniu Ethan.     
Akcja rozgrywa się wtedy, gdy możemy zobaczyć szczeniaka i małego chłopca, ale także w momencie dorastania i dojrzewania Ethana. Tu sytuacja zaczyna się komplikować. Jak potoczy się ich dalsze życie? Co czeka bohaterów? Jaką niespodziankę szykuje im los? Czy coś się zmieni?

Zobaczcie sami. Wybierzcie się do kin. Film już od 17 lutego jest na dużym ekranie. Jeśli chcecie poznać sympatycznego psa i jego równie sympatycznego właściciela i razem z nimi przeżyć przygody, czym prędzej pospieszajcie do kin. W dubbingu głosu szczekającego bohaterowi użycza Marcin Dorociński.
Zapewniam Was, że nie będzie żałować decyzji, a po wyjściu z kina poczujecie się uśmiechnięci i zadowoleni. A z wrażenia nagle zachce Wam się pomerdać ogonem.

Zatem niezapomnianych wrażeń po seansie. :-)

{#smile}
Julka Franaszek
Czytaj

La la Land


Premiera w Stanach Zjednoczonych: 9 grudzień 2016
Ilość wygranych Złotych Globów: 7
Ilość wygranych Oscarów: 6
Ilość wygranych statuetek BAFTA: 5

La La Land czyli miłość połowy naszego świata. Film wyreżyserowany przez Damiena Chazelle’a czyli twórcę genialnego Whiplasha. Fabuła opowiada o młodej Mii, granej przez Emmę Stone, aspirującej do bycia sławną aktorką i Sebastianie (Ryan Gosling)- pianiście marzącym o otwarciu swojego własnego baru jazzowego. Film o marzycielach.
Muszę przyznać, wybrałam się do kina dopiero wczoraj czyli więcej niż miesiąc po polskiej premierze. Broniłam się przed musicalem z hollywoodzką wersją świata marzeń i miłości (fakt, że wygrał tyle Oscarów mi nie pomagał, a wręcz przeciwnie). Jednocześnie bardzo się bałam nowego tworu Chazelle’a, który nie miałby prawa być lepszy od Whiplasha. Niestety (albo „stety”?) nie powinno się tych filmów porównywać.

Oglądając La la Land można się skupić na samej muzyce, można zwracać uwagę tylko na dramat z elementami komedii romantycznej albo na złożony i wielowymiarowy film.
Jednak ja mam problem z tą produkcją. Tak, historia jazzu jest bardzo ciekawie przedstawiona w filmie, wpleciona w wątek poboczny, który nam towarzyszy przez cały czas, ale mamy opowieść o jazzie bez żadnej czarnoskórej osoby. To Sebastian przedstawia nam swoją wizję ratunku jazzu od nowych edycji, dodatków i rewolucji porzucających stare, wspaniałe melodie. Dodatkowo kontrastowo ukazują Keitha (grany przez Johna Legenda) jako jedynego czarnego jazzmana, który zmienia tę muzykę przez dodanie syntezatora, jakiś funkowych i bardziej disco-podobnych brzmień czyli z założenia twórców – niszczy jazz. W ten sposób ta historia gatunku muzycznego tak ważnego dla fabuły La la Landu jest ukazana w trochę lekceważący sposób.
No i nasuwa się pytanie „o czym właściwie jest La la Land?”.
I trzeba odpowiedzieć: o marzeniach. O wyborze pomiędzy życiem z człowiekiem, którego się kocha, ale w ten sposób uniemożliwić sobie i tej osobie drogę do spełnienia marzeń. O traceniu nadziei i ponownym jej zyskiwaniu. O wierze w siebie.
No i ostatnie pytanie: czy warto zobaczyć La la Land?
Z pewnością tak. Niezależnie czy Wam się spodoba, czy nie powinno się ten film zobaczyć. Pomimo swojej amerykańsko-hollywoodzkiej stereotypowości filmu o sięganiu do gwiazd porusza i jest głębszy niż się wydaje. Muzyka jest świetnie napisana przez Justina Hurwitza (który już współpracował z Chazellem przy Whiplashu) z takimi utworami jak City of Stars (nagrodzona Oscarem) czy A Lovely Night. Definitywnie trzeba też zwrócić uwagę na kostiumy i scenografię, która pokazuje Los Angeles jako miasto z lat 60, a nagle Mia wyjmuje swój iPhone. Nawiązanie do tego zróżnicowania widoczne jest też pomiędzy Sebastianem – ubierającym się jak James Dean – zawsze w koszuli lub garniturze, a Keithem, który woli skórzane kurtki czy szalone i modne rzeczy.

Podsumowując, La la Land warto zobaczyć, ale pamiętajcie o tym, że nie musi Wam się podobać, bo podoba się połowie świata. Miłego seansu.

                                                                                                         Barbara Węgrzyn

Czytaj

W miasteczku Riverdale


Ostatnio pisałam artykuł na temat “Sherlocka”. Dziś chciałabym zabrać was do świata innego serialu. Zapraszam!

Poznajcie Riverdale. Miasteczko wydające się takie samo, jak wszystkie inne. Miasteczko, w którym życie toczyło się spokojnie aż do czasu tragicznej śmierci Jasona Blossoma. Wtedy, 4 lipca, zmieniło się wszystko, a na życiu mieszkańców Riverdale zaczął kłaść się cień. Archie Andrews skrywa dwie rzeczy. Jedna z nich wydaje się prosta - chłopak zaczął pisać piosenki i właśnie to chciałby robić w życiu, nie wie jednak, jak zostanie to przyjęte przez jego ojca. Druga rzecz jest bardziej złożona – nastolatek chyba wie, co stało się na początku wakacji, w dniu gdy Jason uległ straszliwemu wypadkowi. Nie może jednak nikomu o tym powiedzieć, bo wtedy może stracić osobę, na której zależy mu najbardziej… Dołącza jeszcze jedna zagadka – Veronica Lodge, córka oskarżonego o przekręty pieniężne Hirama Lodge’a, wraz ze swoją matką pojawia się w Riverdale pod koniec wakacji. Wkrótce tajemnice zaczynają się mnożyć, a my dowiadujemy się, że nic nie jest takie, jakie się wydaje…

Szczerze mówiąc, z początku nie podchodziłam bardzo entuzjastycznie do najnowszego serialu platformy Netflix. Jednak po obejrzeniu pierwszego odcinka wiele się zmieniło. Od razu zakochałam się w postaciach i w fabule. Podoba mi się “książkowa” narracja (zwykle na początku i na końcu odcinka słyszymy głos Jugheada Jonesa, który czyta fragmenty swojej powieści o tym, co zdarzyło się w Riverdale), podoba mi się przedstawienie problemów młodzieży, podoba mi się to, jak poprowadzona jest akcja. Fabuła jest nieprzewidywalna, a wydarzenia dosyć często sprawiają, że mamy ochotę na cały głos powtarzać “co?”. Dodatkowym plusem serialu jest to, że jest krótki - na razie można obejrzeć sześć odcinków, na pierwszy sezon planowanych jest ich trzynaście. Oprócz tego odcinki nie są długie (trwają ok. 40 minut), więc nie trzeba zbyt wiele nadrabiać, jeśli chce się zacząć.


Moja ogólna ocena “Riverdale” to mocne 8 punktów na 10. Polecam!
Marta Niemiec



Trailer ^
Źródło zdjęcia: http://www.comingsoon.net/tv/news/688337-688337- riverdale-cast
Czytaj

TOP 5 lajfstajlowych jutuberów


Na początku muszę się przyznać, że zainspirowałam się całkiem niedawnym postem redaktorki Doroty, w którym wymieniała fajne kanały na youtube. Nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem mojego małego zestawienia youtuberów, których lubię oglądać. A że interesuję się różnymi lajfstajlowymi rzeczami, to właśnie będzie to cudownie subiektywne top 5 youtuberów vlogujących o lafstajlu. 

1. Lavendaire

Czyli Aileen Xu, "artist of life", vlogerka, blogerka, podcasterka z Kalifornii. Hasło przewodnie jej internetowej twórczości:
"Life is an art. Make it your masterpiece"
To właśnie dzięki Aileen zaczęłam oskrywać minimalizm i poznawać tajniki ogarniania życia. Oprócz filmów o Konmari Way i stylu życia, na kanale Lavendaire można znaleźć inspirujące myśli  np. w serii "Words of Wisdom" albo w filmach o kochaniu siebie. Najbardziej ambitnym projektem youtuberki jest seria "Artist of Life", w których rozmawia z ludźmi robiącymi to, co kochają.

Aileen prowadzi również podcast, który jest jednym z moich ukochanych słuchowisk świata. Nowy, drugi sezon wraca już 5 marca na soundcloud i iTunes. Można tam też znaleźć poprzedni sezon.

Kanał Lavendaire jest niesamowicie aesthetically pleasing, a sama Aileen świetnie czuje się przed kamerą, jest sympatyczna i swoją historią oraz przemyśleniami inspiruje. :)



2. krist & yu 

To stosunkowo nowy kanał amerykańsko-koreańskiej dziewiętnastolatki Krist Yu. Każdy miesiąc to inny temat przewodni wszystkich filmików, w styczniu był to #nuyu, a w lutym #loveyu. Krist jest energicznym, jasnym promyczkiem światła na youtube. Ma również swojego bloga.

Ten kanał to moje dość nowe odkrycie, ale nadal go wam polecam. Podobnie jak bloga Krist. :)



3. muchelleb

Kolejna amerykańska youtuberka również vlogująca o minimalizmie, uczeniu się nowych rzeczy oraz poznawaniu siebie. Jej najlepsza seria to 30 Day Simplify Your Life Challenge, która była moją największą motywacją do sprzątania metodą Konmari. 




(Teraz rozpoczyna się część zestawienia, które nie są do końca lajfstajlowe :)

4. Vroobelek

Czyli Weronika Szymańska, jedyna polka w moim top 5, a jej filmiki dotyczą dosłownie wszystkiego. Ostatnio zdobyła wielu widzów i stała się bardziej popularna w Polsce. Cóż mam więcej napisać, jej filmiki są super. 

5. Conan Gray

Amerykański youtuber, którego odkryłam ze dwa tygodnie temu dzięki redaktorce Mai. Nie wiem, czy można go nazwać mianem lajstajlowego jutjubera. Conan vloguje, rysuje, pisze piosenki i czasem wypowiada się na tematy stylożyciowe. Jest to kolejny uroczy aesthetically pleasing człowiek o super guście muzycznym i po prostu bardzo przyjemnie się go ogląda. 




Okej, to już koniec mojego stuprocentowo subiektywnego jutubowego top 5. Piszcie w komentarzach, jakie są wasze ulubione kanały i co sądzicie o vlogowaniu o stylu życia. Miłego dnia!

Sonia Raputa

Czytaj

Na czerwonym dywanie


Tej nocy, jak pewnie każdemu obiło się już o uszy, zostały wręczone Nagrody Akademii Filmowej, tzw. Oscary. Niektórzy uważają tę uroczystość za niepotrzebne wydawanie pieniędzy, niektórzy sądzą, że honoruje ona nie takie film, jak trzeba itd. Inni śledzą tę "imprezę" co roku i przeżywają każdą  wręczoną statuetkę. Nie będę tutaj wyrażać swoich opinii, ale Oscary to bez wątpienia ważne wydarzenie w świecie filmu, dlatego chciałam podsumować to, co, kto i za co dostał. Zatem proszę się nie nastawiać na pełną emocji, kontrowersyjną wypowiedź, a krótkie sprawdozdanko i kilka najważniejszych faktów.

Najlepszym filmem roku 2016 okazał się film "Moonlight" (o pomyłce nie ma co wspominać i tak już wszyscy słyszeli, oburzali się albo śmiali) w reżyserii pana, który nazywa się Barry Jenkins. Razem ten film zgarnął trzy statuetki. Oprócz tej, o której już wspomniałam, wygrał także w kategoriach: Najlepszy aktor drugoplanowy (Mahershala Ali) i Najlepszy scenariusz adaptowany. Filmu nie widziałam, także już zamilknę, bo jeszcze coś pomieszam. Na pewno trzeba się w najbliższym czasie wybrać do kina.
Najlepszą aktorką obwołana została Emma Stone (La la land), a najlepszym aktorem Casey Affleck (Manchester by the sea).
Jako Najlepszy reżyser wyróżniony został Damien Chazelle za musical "La la land".
Za to Oscar za Najlepszy scenariusz oryginalny postawią na półce twórcy filmu "Manchester by the sea", do którego scenariusz spisał Kenneth Lonergan.
Film "Klient" w reżyserii Asghara Farhadi zwyciężył zaś w kategorii Najlepszy film nieanglojęzyczny. Laureat nie odebrał nagrody osobiście. Nie pojawił się na gali w ramach sprzeciwu wobec amerykańskiej polityki imigracyjnej. Wszyscy zainteresowani-poszperajcie. Nie chcę wchodzić w politykę zbyt głęboko.
Ponadto "Legion samobójców" wyróżniono na charakteryzację, "Fantastyczne zwierzęta(...)" za kostiumy, "Księgę dżungli" za efekty specjalne. Triumfował "La la land", który zdobył 6 statuetek w kategoriach: muzyka, piosenka, aktorka, zdjęcia i scenografia. Na "La la land" do kina już iść nie muszę, bo byłam i do dziś podśpiewuję sobie soundtrack.
A! No i jeszcze mój ulubiony Zwierzogród - Najlepszy film animowany.

Zapraszam wszystkich na podróż po oscarowych filmach. Może akurat coś przypadnie wam do gustu. Poszukajcie jeszcze, bo nie wymieniłam tu wszystkiego. Miłego oglądania! :)
GH
Czytaj

Dla uczących się języków

Znalezione obrazy dla zapytania language courses

Każdy z nas uczy się języków. I wielu z nas już w przedszkolu umiało nazwać różne zwierzątka po angielsku. Pamiętacie, jaka to frajda? To właśnie dzieci najlepiej uczą się języków i chłoną wszystko niczym gąbki. Jako nastolatkowie nie pozbawiajmy siebie tej frajdy i spróbujmy nauczyć się kilku słówek w języku innym niż angielski, hiszpański, niemiecki czy francuski. Dla wszystkich pragnących wyruszyć na tę przygodę przygotowałam kilka porad i innych fajnych rzeczy. 

1. Zdecyduj się!


Mandaryński, keczua, hindi, serbsko-chorwacki, fiński, rosyjski, kaszubski... Czasem naprawdę trudno podjąć decyzję, który język ma byc twoim target language. Ten problem często pojawia się przy nauce ktoregoś z języków skandynawskich.
Pamiętaj, że nauka języka to nauka kultury nejtif spikerów, więc czóz łajzli. Pamiętaj o swoich zainteresowaniach i usuń wszystkie myśli podpowiadające ci języki, które przydadzą ci się w karierze zawodowej. Po prostu je usuń. Nauka języka to frajda, a nie inwestycja. 


2. Zrób research!


Która metoda nauki najlepiej do ciebie pasuje? Zazwyczaj nie jest się jednym typem ucznia, tylko kombinacją kilku. Dla przykładu: ja jestem mieszanką visual, scribble i copy learner. Wypełniajcie testy i czytajcie o tym. Dowiecie się w ten sposób, że visual lepiej uczy się z fiszek, a auditory z nagrań, wykładów i podcastów. A to naprawdę hiper-przydatne.


3. Zanurz się w bańce językowej!


Jednym słowem - immersja. Otocz się językiem jak kołderką. Słuchaj radia, czytaj gazety, zmień język swojego telefonu czy aplikacji na target language oglądaj filmy i seriale, słuchaj piosenek i drukuj ich teksty, ucz się wierszyków, czytaj książki, poznaj bajki dla dzieci... Możliwości jest nieskończenie wiele. Jedną z moich ulubionych rzeczy do robienia w wolnym czasie jest próba nazwania wszystkich otaczających mnie przedmiotów w target language (jeśli nie znam jakiegoś słówka, koniecznie sprawdzam w słowniku) i próbuję ułożyć jakieś zdania albo historyjkę. Świetny sposób do zabicia czasu na przystanku lub na nudnej lekcji. Fajnym patentem jest także prowadzenie dziennika i zapisywanie w nim, co dziś zrobiłaś/eś. Pierwszego dnia napiszesz jedno zdanie, drugiego dnia - dwa zdania itd. Piszcie swoje sposoby na zanurzenie się w języku w komentarzach.

4. Motywacja!


Znajdź kogoś, z kim będziesz mogła/mógł sie uczyć albo pogadać, załóż zeszycik...Przypominaj sobie regularnie, dlaczego chcesz się tego uczyć, poszukuj motywacji.

 Czasem można ją nawet znaleźć w filmikach na jutjubie, dlatego na sam koniec podrzucam taki oto sympatyczny filmik. Powodzenia, przyszli poligloci i przyszłe poliglotki! c:

Sonia Raputa 







Czytaj

Polskie święto słodyczy

Po ponad roku oczekiwania przyszedł dzień, który jest jednym z moich ulubionych świąt w Polsce. Tak, to Tłusty Czwartek! Jak co roku, dzisiaj ludzie spędzają dzień stojąc w kolejce po pączki w Michałku jedząc swoje ulubione wyroby, najczęściej słodkie i tak jak mówi nazwa tego dnia – dość tłuste.
Jeśli nie wiecie, ten dzień jest obchodzony jako ostatni czwartek karnawału, kiedy to mamy okazję najeść się dużo (czasem nawet aż za dużo) i pozwolić sobie na kaloryczne szaleństwo przed Wielkim Postem. Co prawda, wiadomo, że teraz w czasie tego okresu nie obowiązuje nas restrekcyjna dieta, ale na szczęście nikt nie pomyślał o zlikwidowaniu wraz z tym dniem Tłustego Czwartku, który został, dzięki czemu przynajmniej ten jeden dzień w roku możemy objadać się naszymi ulubionymi łakociami.
Co ciekawe, zwyczaje „tłustego dnia” istniały już w starożytnym Rzymie, kiedy to jadło się bardzo wiele potraw, jednak nie słodkich. W Polsce zwyczaj ten sięga czasów pogaństwa, kiedy to w ten sposób świętowano nadejście wiosny, szykując wielkie uczty. Zwyczaj jedzenia pączków obowiązuje od XVI wieku, kiedy to pojawiły się pierwsze wersje tego przysmaku, jednak wyglądające i smakujące nieco inaczej niż te obecne – w środku zamiast nadzienia, znajdowały się migdały czy orzechy, potem zaczęto nadziewać je słoniną, aż w końcu zyskały swoją słodką wersję, która przyjęła się najlepiej.
Obecnie Tłusty Czwartek obchodzimy jedząc głównie pączki czy też faworki, zwane chrustem. Opcji przyrządzenia pączków jest naprawdę wiele – mnóstwo nadzień, lukier, cukier puder, posypka, można nawet pokusić się o zjedzenie donutów (ale to mało polskie, pączusie są lepsze), dlatego warto skorzystać z tej okazji – nawet jeżeli kosztuje nas to trochę stania w kolejce, już nie mówiąc o cenie. Na dodatek pewien przesąd głosi, że nie zjedzenie pączka w Tłusty Czwartek grozi pechem na cały rok, więc pamiętajcie!
A Wy? Daliście się porwać słodyczowemu szaleństwu dzisiejszego dnia?
Dorota Meszka

Czytaj

Małe zwycięstwa


Witaj z powrotem czytelniku. Mam do ciebie pewną prośbę. Zastanów się. Pomyśl. Przypomnij sobie co ostatnio ci się udało. Co zrobiłeś dobrze. Z czego się cieszyłeś bądź byłeś dumny. Dobra odpowiedź przy tablicy? Pochwała od mamy? Wygrane zawody? Cokolwiek. I nie chcę żebyś zaczął narzekać, że nic ci nie wychodzi. 

Ludzie o wiele częściej wspominają swoje porażki. Momenty, w których się ośmieszyli. Nieciekawe sytuacje, które wpłynęły na ich niekorzyść. Takie rzeczy siedzą w zakątkach naszego mózgu dłużej niż te, z których się cieszyliśmy.

Kilka razy zastanawiałam się czy osoby które widziały moje błędy nadal je pamiętają. Sama sobie odpowiadałam. Nie. Nie pamiętają. A nawet jeśli to co z tego? Czy nie mają własnego życia, że będą siedzieć w cudzych sprawach?

Nie warto się przejmować. Nie warto długo się zastanawiać nad błędami, bo to tylko marnowanie czasu. Pamiętaj o swoich małych zwycięstwach drogi czytelniku, a dzień ci się rozjaśni.
Tak mi się zdaje.

Agnieszka Malec
Czytaj