Reaktywacja

Wrzesień już prawie za nami, więc chyba czas ruszyć z sekcją dziennikarską! W tym roku oprócz wersji elektronicznej, najprawdopodobniej ruszy również gazetka.
Na razie zachęcamy do czytania starych postów, te nowe pojawią się już wkrótce!
Chcesz dołączyć do naszego grona? Napisz do nas!

"Droga Królów" Brandon Sanderson - recenzja

Znalezione obrazy dla zapytania brandon sanderson droga krolow

Brandon Sanderson dopadnie każdego śmiałka, próbującego się zanurzyć w oceanie fantastyki. I niech nikt sobie nie pomyśli, że jest on kolejnym następcą Tolkiena, dziedzicem Le Guin albo uczniem Martina. Jego styl i tworzone przez niego światy są jedyne w swoim rodzaju i nieporównywalne z niczym, co do tej pory się czytało. Choć niezmierzenie wysokie oceny Drogi Królów na lubimyczytać.pl i innych książkowych portalach z początku mnie peszyły, nie mówiąc już o ogromnej objętości powieści (niemal 1000 stron!), ostatecznie odważyłam się zapoznać z najnowszym i podobno najlepszym dziełem Sandersona. Oczekiwania miałam przeogromne.


Oczekiwania są jak delikatna porcelana. 
Im mocniej się je ściska, tym bardziej prawdopodobne, że pękną.


Już od pierwszych stron pan Brandon rzuca nas w wydarzenia mające miejsce kilka tysiącleci przez właściwą akcją, tym samym przedstawiając nam świat, w którym będzie się toczyć opowieść. Światem tym jest Roshar, nękany przez arcyburze kontynent, gdzie rośliny przypominają bardziej skały, w których zwykły się chować, zwierzęta, takie jak chulle lub ostrogary, przywodzą bardziej na myśl chrząszcze niż znane nam zwierzęta juczne i domowe, pory roku zmieniają się losowo co kilka lub kilkanaście tygodni, wśród społeczeństw panuje podział na wyższych rangą jasnookich oraz ciemnookich, będących niewolnikami bądź żołnierzami, a jedynym źródłem wody i oświetlenia są wyżej wspomniane arcyburze, regularne, nadchodzące ze wschodu zwanego Źródłem kataklizmy, niszczące wszelkie życie, które nie ukryło się w bezpiecznych miejscach, zwanych laitami. 


Roshar – uniwersum "Archiwum..." należący do wszechświata cosmere twórczości pana Sandersona. Źródło tu.

W tej scenerii poznajemy Kaladina, młodego, choć doświadczonego przez życie żołnierza (oraz niedoszłego chirurga), który wskutek pewnych wydarzeń staje się niewolnikiem we własnej armii. Drugą bohaterką jest Shallan, córka mało znaczącego jasnookiego arystokraty, która musi zostać uczennicą jednej z największych uczonych Rosharu, by uratować swych braci i ród przed zniknięciem z powierzchni ziemi. Kolejna postać to Dalinar, arcyksiążę pogrążonego w wojnie z ludem Parshendi Alethkaru, toczący walkę nie tylko z innymi arcyksiążętami, ale także ze sobą. Ostatni jest Szeth-syn-syn-Vallano, Kłamca z Shinovaru, zwany Skrytobójcą w Bieli.



Życie ponad śmiercią. Siła ponad słabością. Podróż ponad celem.


Jestem absolutnie i bezgranicznie zachwycona. Więcej: oczarowana, uwiedziona, zafascynowana, omotana, zachłyśnięta i urzeczona światem Brandona Sandersona, jego umiejętnościami prowadzenia fabuły w tak zwanej konstrukcji warkocza, kreowaniem bohaterów, ale przede wszystkim światem. Nigdy dotąd nie spotkałam się z taką ilością oryginalnych rozwiązań podczas tworzenia fantastycznego uniwersum. Tutaj próżno szukać pospolitych smoków czy nudnych elfów. Odniosłam wrażenie, że jedynie grawitacja i ludzie pozostali zapożyczeni z naszego świata, choć co do tego pierwszego można by się spierać. Sam system magii jest zaskakujący i "niecodzienny"; opiera się on na kamieniach szlachetnych, arcyburzach, Dusznikowaniu, fabrialach i mocach Świetlistych Rycerzy. 


Budując fabułę, Sanderson zadaje mnóstwo pytań, a na odpowiedzi na nie czytelnik czeka prze prawie całą książkę, a i tak czuje niedosyt. Ten autor ma pióro po prostu stworzone do pisania długaśnych serii i czytelnicy z pewnością nie zawiodą się kolejnymi częściami "Archiwum...".


Być człowiekiem to znaczy pragnąć tego, czego nie można mieć.


"Droga Królów" jest najgrubszą, najcięższą i najtrudniej trzymającą się w dłoni książką, jaką przyszło mi czytać. Liczy sobie prawie tysiąc stron i do tego jest wydana w miękkiej okładce. Oczywiście nie zamierzam czepiać się wydania, gdyż okładka jest miła w dotyku i wyjątkowo mi się podoba, a wszystkie ilustracje w książce (a jest ich cała masa) wydrukowane są bez zarzutu. Jednak uważam, że tak obszerne tomiszcza powinno się oprawiać w twardą okładkę. Oszczędza to nieprzyjemnych sytuacji, jak na przykład minimalne uchylanie książki, by nie złamać grzbietu albo ciągłe przerażenie, że za chwilę zagnę róg okładki. 

Czytanie tej powieści to nie przelewki, wierzcie mi. Jeszcze nigdy dotąd nie zdarzyło mi się z takim trudem szukać odpowiedniej pozycji do zgłębiania tej książki. Kiedy czytasz ją na siedząco, po chwili zaczyna się boleć kark, ewentualnie uda od jej ciężaru. Na leżąco – albo książka spadnie z wysokości metra, jednocześnie miażdżąc twarz i zaginając kartki, albo po chwili ręce czytelnika padną z wycieńczenia. "Droga Królów" udowadnia, że prawdziwa, dobra literatura fantasy wymaga nie lada poświęceń.


Filozofia? (...) Czy to nie sztuka mówienia o niczym 
przy użyciu jak największej ilości słów?

Podsumowując – "Droga Królów" jest powieścią, która bezlitośnie skradła moje serce i zajęła umysł na cały tydzień. Mimo ogromnych rozmiarów i niewygodnej oprawy, książkę połknęłam w całe sześć dni. Opowieść napisana przez Sandersona porywa i nie puszcza czytelnika, dopóki nieszczęśnik nie skończy czytać ostatniego zdania. I wtedy zawiedziony patrzy, czy nie ma kolejnego rozdziału, następnego epilogu, a ostatecznie zasmucony pyta ze ściśniętym sercem: "To już naprawdę koniec?".

Sonia Raputa




Tytuł: Droga Królów
Tytuł oryginału: The Way of Kings
Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: MAG 
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Liczba stron: 960
Gatunek: fantastyka, fantasy


(Wszystkie cytaty napisane kursywą pochodzą z książki "Droga Królów")
Czytaj

Magia na lodzie: historia łyżwiarstwa i czym jest ISU?


1924-10-600x450.jpg
Łyżwiarstwo figurowe lub łyżwiarstwo ogółem może być postrzegane za stosunkowo nową dyscyplinę sportową ze względu na wymagany sprzęt, jednak jego początki sięgają 4000 lat p.n.e (!!), kiedy to pierwsze łyżwy wykonywane były z kości zwierzęcych, a poruszanie się na nich było traktowane jako środek lokomocji.


Następnie w ok. XIV w. wytwórcy zbroi z Holandii postanowili zamienić ostrze z kościanego na żelazne, gdyż ułatwiało ono poruszanie się po zamarzniętych kanałach wodnych przecinających kraj.
Dopiero w okresie Renesansu powstał nowy rodzaj łyżew- krótkich do jazdy figurowej (wcześniej istniały tylko łyżwy długie do jazdy szybkiej). W tym też czasie zaczęto traktować łyżwiarstwo jako przyjemny sposób spędzania czasu, a nie tylko środek transportu.
Na łyżwach jeździł Napoleon Bonaparte jak i władcy z dynastii Stuartów. Na przełomie XVIII i XIX w. łyżwiarstwo stawało się coraz popularniejszą formą rozrywki. W 1801 r. po raz pierwszy dwie łyżwiarki ścigały się ze sobą oficjalnie, a w 1814 r. zaczęli się również ścigać mężczyźni.
Jednakże, już kilkaset lat wcześniej, łyżwiarstwo jako sport znane było Szwedom, którzy ścigali się ze sobą, aby wygrać broń, konie czy klejnoty.
W połowie XIX w. Jackson Haines wprowadził na lód walca i inne tańce towarzyskie (co dało początek znanej nam dzisiaj dyscyplinie jazdy figurowej par).
Figure-Skating-1924-Chamonix.jpg
Pod koniec XIX w. łyżwiarstwo figurowe zostało oficjalnie uznane za sport zawodniczy, a po raz pierwszy pojawiło się na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 1908 r.

W 1892 r. założona została ISU (International Skating Union) czyli Międzynarodowa Unia Łyżwiarska i jest ona najwyższym organem zrzeszającym krajowe związki sportów łyżwiarskich. Jej pierwszym prezesem był przez ponad 20 lat wielokrotny mistrz świata- Ulrich Salchow (tak, od jego nazwiska bierze się nazwa jednego z 6 podstawowych skoków). W Polsce mamy Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego.
Przez ponad 100 lat wiele rzeczy zostało zmienionych lub dodanych, dlatego też ciężko jest porównać ówczesnego występy do dzisiejszych, ale żeby choć trochę zrozumieć, o jak wielkie zmiany chodzi, zachęcam do obejrzenia poniższych nagrań:
  1. Mistrzostwa Świata z 1987 roku, program dowolny- zwycięzca (Brian Orser)
  2. Mistrzostwa Świata z 2016 roku, program dowolny- zwyciezca (Javier Fernandez)
  3. Mistrzostwa Świata z 1987 roku, program dowolny- zwyciężczyni (Katarina Witt)
  4. Mistrzostwa Świata z 2016 roku, program dowolny- zwyciężczyni (Evgenia Medvedeva)
Pragnę również zachęcić do obejrzenia finału Grand Prix, który trwać będzie od 8 do 12 grudnia 2016 roku. Jest to Grand Prix Juniorów jak i Seniorów, jedne z najważniejszych zawodów w sezonie łyżwiarskim. W telewizji polskiej, możliwe będzie do obejrzenia jak zwykle na kanale Eurosport 2 (program), jednakże nie wszystkie dyscypliny będą transmitowane. Tutaj znajdują się linki do wszystkich transmisji na żywo, możliwych do obejrzenia w internecie (niestety nie ma żadnej transmisji po polsku).

Do zobaczenia w kolejnym poście!
                                                             
                                                                                                                                                Pola Rymar
Czytaj

A może by tak do kina?




            Jako że zima zbliża się nieubłaganie, pozostają nam trzy wybory: udać się na stok z nartami albo zanurzyć się pod kołdrą i nieustannie marudzić, że jest zimno i że nic mi się nie chce, albo można też obejrzeć premierę filmu. I dziś właśnie o tym.
            Jako że jestem ogromną fanką gier komputerowych, chciałam przybliżyć was i zachęcić do obejrzenia pewnego filmu. Jest on na podstawie japońskiej gry komputerowej. I nosi tytuł „Resident Evil”. Jest to amerykańska produkcja. Części tego filmu jest już sześć a za dwa miesiące wychodzi ostatnia, siódma. Pierwsza weszła do kin już w 2002 roku.

            W Ameryce jest bardzo znana i dobrze prosperująca firma Umbrella Corporation. Ich produkty są wykorzystywane przez ogromną liczbę ludzi w kraju a sama firma ma duże znaczenie na rynku. Okazuje się jednak, że i ona ma swoje mroczne strony. Pod budynkiem siedziby są prowadzone badania nad pewnym śmiertelnie niebezpiecznym wirusem. I w końcu poszło coś nie tak. Wirus przedostał się do firmy zarażając wszystkich pracowników, przez co doszło do tragedii. Niedługo później do tego budynku zostaje wysłana specjalna grupa komandosów, która ma wyjaśnić całe zajście. Ale czy to na pewno bezpieczne? Niektórych informacji lepiej nie wiedzieć.

            Film jest dla osób o twardych nerwach. Wiele zwrotów akcji, przerażające momenty i ciągle trzymająca w napięciu fabuła. Stwierdzenie, że jest on wypełniony akcją z nutką horroru idealnie odzwierciedla ten film.
            Serdecznie zapraszam do obejrzenia, nie tylko tej jednej części, ale i całej serii.

 Cristiana Galant

           
Czytaj

Przepis na świąteczne pierniczki

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. W mojej rodzinie przygotowania do świąt rozpoczynamy od pieczenia pierników. Wypieki wykorzystujemy do dekoracji choinki oraz do jedzenia. Te którymi dekorujemy choinkę staramy się pięknie ozdobić. Przepis jest prosty i szybki w wykonaniu.

ŚWIĄTECZNE PIERNI​KI 

Składniki: ● 300 g mąki pszennej
● 100 g mąki żytniej pełnoziarnistej
● 2 duże jajka
● 130 g cukru pudru
● 100 g masła, roztopionego i lekko przestudzonego
● 100 g łagodnego miodu np. akacjowego
● 1 łyżka przyprawy do piernika
● 1 łyżka kakao
● 1 łyżeczka sody oczyszczonej 

Sposób przygotowania: 
Wszystkie składniki wsypać do naczynia, wymieszać i wyrobić do otrzymania gładkiego ciasta (można mikserem). Ciasto może być klejące, ale nie dodawać mąki. Ciasto rozwałkować na grubość 4 mm (nie cieniej), podsypując je małą ilością mąki - tylko tyle, by ciasto nie kleiło się do stolnicy. Wykrawać różne kształty pierniczków. Układać je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w niewielkich odstępach. Piec w temperaturze 180ºC przez około 8 - 10 minut (długość pieczenia zależy od wielkości pierniczków, mniejsze pieczemy nawet krócej). Wyjąć, wystudzić na kratce. Dowolnie udekorować. ​

SMACZNEGO! ​ ​
Zosia Bibrzycka
Czytaj

Smak świąt

Jest grudzień i (jak każdy wie) zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Piękny czas, w którym spotykamy się z rodziną, śpiewamy wspólnie kolędy, wymieniamy się prezentami. Osobiście najbardziej przepadam za Wigilią, pierwszym dniem świąt, i myślę, że każdy (jeśli nie każdy, to przynajmniej większość z was) rozumie moje poglądy. Jak z piosenki Czerwonych Gitar: "Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy".

W Wigilię zbieramy się z rodziną przy jednym stole przykrytym białym obrusem, na którym stoi dwanaście półmisków wypełnionych daniami. Najpierw, zgodnie z tradycją, dzielimy się opłatkiem. Potem zabieramy się do spożywania dań. Mogą być to potrawy typu barszcz czerwony z uszkami, pierogi z różnym farszem, ryby, sałatki i wiele innych. Po skończonym posiłku na stole lądują desery. Pierniczki, rozmaite ciasta, ciasteczka. Jeśli jeszcze nie weszliście w świąteczny nastrój, możecie posłuchać jednej z tych piosenek:
~"Jest taki dzień"-Czerwone Gitary
~"Last Christmas"-Wham!
~"Merry Christmas Everyone"-Shakin Stevens

Jeśli mielibyście ochotę na jakiś zimowy, rozgrzewający napój to spróbujcie tej herbaty:
Składniki:
-torebka czarnej herbaty
-pomarańcza lub mandarynka
-goździki, cynamon
-można dodać cukru waniliowego jeśli wolisz słodzić, a jeśli nie, to nie musisz

Mandarynkę/pomarańczę pokrój w plasterki (nie obieraj mandarynki), włóż do kubka, dodaj kilka goździków (cynamon też jest okej, ale się nie miesza), ewentualnie cukru waniliowego włóż torebkę, zalej wrzątkiem i gotowe! 



Teraz przepis na korzenne pierniczki, gdybyście chcieli pomóc mamie.

Składniki: /ok. 30 sztuk
2 szklanki mąki
2 łyżki miodu
3/4 szklanki cukru
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 torebki przyprawy do piernika
1 łyżka masła
1 średnie jajko (+ dodatkowo 1 jajko do posmarowania)
około 1/3 szklanki lekko ciepłego mleka

PRZYGOTOWANIE:
Mąkę przesiej na stolnicę, wlej rozpuszczony gorący miód i wymieszaj (najlepiej nożem). Ciągle siekając, dodawaj kolejno cukier, sodę i przyprawy, a następnie masło i jedno jajko.
Dolewaj stopniowo (po 1 łyżce) mleka zagniataj ręką ciasto aż będzie średnio twarde i gęste (nie próbuj wykorzystać całego mleka, bo masa będzie za rzadka). Dokładnie wyrabiaj rękami, aż będzie gładkie, przez około 10 minut.
Na posypanej mąką stolnicy rozwałkuj ciasto na placek o grubości maksymalnie 1,5 cm. Foremkami wykrój z ciasta pierniczki, złącz resztki ciasta w kulkę, ponownie rozwałkuj i wytnij itd aż ciasto się skończy. Smaruj rozmąconym jajkiem i poukładaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach około 2 - 3 cm od siebie (pierniczki urosną).
Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra i dół bez termoobiegu) przez około 10 - 15 minut. Po wyjęciu z piekarnika pierniczki będą miękkie, później będą twardniały. Aby dodać pierniczkom czekoladowego smaku możesz rozpuścić w miseczce czekoladę gorzką, lub mleczną (zagotuj w niewielkim garnku wodę. Garnek musi być taki, aby miska z czekoladą nie wpadła do środka, po ok. 10 minutach czekolada powinna być już rozpuszczona. 

Ola Gniewek
Czytaj

Życie fangirl/fanboya, czyli jak to jest być w fandomie

Myślę, że każdy z nas niejeden raz spotkał się z określeniem „jestem fangirl/fanboyem” albo „jestem w fandomie” i:
a) entuzjastycznie krzyknął „ja też, siostro/bracie!”;
b) czuł się zagubiony, a tłumaczenia niewiele dały.

Ten artykuł jest właśnie dla tych drugich osób – ma być to coś w rodzaju poradnika. Zapraszam do czytania!


Zacznijmy od początku – jak to jest być fanem? Myślę, że na to pytanie bardzo łatwo odpowiedzieć. Jeśli jesteś fanem czegoś, znaczy to, że bardzo to lubisz, a także najprawdopodobniej interesujesz się rzeczami dotyczącymi danego filmu/książki/aktora/zespołu/czegoś innego, czytasz różne ciekawostki i tak dalej. Możesz również brać udział w różnych dyskusjach, czytać opinie innych o danych wydarzeniach – wtedy, świadomie lub nie, udzielasz się w fandomie. Fandom jest więc grupą osób o podobnych zainteresowaniach, często gustach muzycznych. I wcale nie trzeba się do niego zapisywać. Wystarczy, że sam uważasz, że w nim jesteś – i to właściwie tyle.

Na czym dokładniej to polega? Ludzie są w różnych grupach na facebooku (ale nie tylko), udzielają się w dyskusjach, piszą fanfiki (opowiadania fanowskie)… Niejeden raz na portalach typu Wattpad spotkaliśmy się przecież z opowiadaniami o Justinie Bieberze czy postaciach z „Harry’ego Pottera”.

Fandomy, moim zdaniem, to świetna rzecz. Oprócz tego, że w jakiś sposób mogą rozwijać, można poznać także różne osoby, z którymi ma się dużo wspólnego. Wbrew temu, co niektórzy ludzie sądzą, internetowi przyjaciele mogą być prawdziwymi przyjaciółmi. Co jakiś czas organizowane są różne zloty i akcje fandomowe, co też uważam za bardzo fajny pomysł.

Na koniec podam parę przykładowych nazw fandomów. Jest ich naprawdę mnóstwo, więc będzie to jedynie malutka cząstka całości. Myślę, że najbardziej znanymi fandomami są Beliebers, a także Directioners. Bardzo popularne są także: Potterheads, Sherlockians, Shadowhunters i wiele, wiele innych.

Marta Niemiec 


Źródło obrazka: http://fangirlish.com/new-age- profanity-is- fandom-considered- a-dirty- word/
Czytaj