Mimo że właściwy sezon skończył się już dobre 2 tygodnie temu, a zima (bo głównie wtedy odbywają się zawody w tym sporcie) raczej też ustępuje miejsca wiośnie, to postanowiłam napisać coś o jednej z najbardziej wyjątkowych dyscyplin sportowych, jakie zostały wymyślone – o skokach narciarskich.
Przypuszczam, że wielu z Was, słysząc termin „skoki narciarskie”, myśli o Adamie Małyszu, który stał się ikoną tego sportu w Polsce. Może część z Was przypomina sobie, jak to kiedyś było o nim głośno i nawet może oglądaliście zawody, ale to wszystko wydawało się jakieś takie dziwne i bez sensu. Również, nie ma się co oszukiwać, wiele osób za kibiców postrzega raczej grupę jakichś czterdziestoletnich Januszy, którzy narzekają na wszystkich po kolei, jeżeli zawodnik nie odniesie sukcesu. Niestety jest wiele takich ludzi, ale o tym szkoda mówić, zamiast tego skupię się na tym, o co właściwie w tym sporcie chodzi.
Niedawno brałam udział w próbie wytłumaczenia tego nauczycielowi angielskiego z USA, który nie był kompletnie w stanie pojąć, jak to działa. Sam przyznał, że widząc to, zastanawia się, dlaczego oni nie umierają, a wszystkie zasady tego sportu wydają mu się być bezsensowne.
Bo na pierwszy rzut oka, skoki narciarskie nie mają sensu żadnego. Dwie serie zawodów, gdzie kolejno 50 i 30 średnio dwudziesto- czy trzydziestokilkuletnich (ale nie zapominajmy o Noriakim!) debili rozpędza się do prędkości prawie stu kilometrów na godzinę, żeby przez kilka sekund starać się współpracować z wiatrem i na końcu wylądować w mniej lub bardziej estetyczny sposób, za co dostaje się punkty.
Nie ma co kryć – brzmi co najmniej durnie. Aż chce się zadać pytanie - co w tym takiego jest, że ludzie to oglądają?
Jeżeli chcecie w skokach narciarskich szukać logiki i oczekujecie, że wszystko będzie jasne i klarowne – możecie się poddać. Sama idea jest jednym wielkim szaleństwem, a skoczków można nazwać kamikadze, którzy mają nie po kolei w głowie.
Ta dyscyplina jest jedną z najbardziej loteryjnych dyscyplin, jakie istnieją, jeśli nie najbardziej. Oczywiście, od skoczków wymagane jest niesamowicie precyzyjne wyczucie (tysięczne części sekundy decydują o dobrym wybiciu, które jest podstawą do dobrego wyniku), ale mimo wszystko czasem wiatr jest w stanie zepsuć wszystko, czasem nawet całą karierę.
Jednak mimo tego zawodnicy, mimo wyników, nadal wracają na skocznie i walczą z wiatrem, do czasu aż nie uda im się dogadać. Dlaczego?
„Skoki narciarskie to jedna z najkrótszych i najbardziej poruszających przygód. Po 11-12 sekundach – od zjazdu i wybicia na progu do lądowania – jest już po wszystkim. Tylko przez pięć czy sześć sekund ciało ludzkie szybuje w powietrzu. Ale co to są za sekundy! Długie sekundy, przerażające sekundy, euforyczne sekundy. Pewien dziennikarz ujął to kiedyś górnolotnie: >>Upojne jak chłopskie wesele w Bawarii, błogie jak koncert Bacha, niepokojące jak film Hitchcocka<<. My, skoczkowie, jesteśmy jak opętani. Jesteśmy nerwowi. Kochamy te chwile w powietrzu. Oczywiście powinny trwać jak najdłużej, a gdy już wylądujemy, kamień spada nam z serca. Większość z nas nie znajduje słów, by oddać te magiczne momenty, tę fascynację skokami. Można dostrzec ją jedynie w gestach triumfu, w błysku szczęścia w oczach, gdy wszystko dobrze się kończy.”
Cytat z książki Svena Hannawalda „Triumf. Upadek. Powrót do życia”.
Polecam serdecznie, nawet tym, którzy sportem nie są zainteresowani.
Nigdy nie miałam okazji poczuć magii szybowania na nartach (chyba że liczymy wszystkie skoki z muld, po których wywalałam się jak długa na stoku), ale to, co da się zauważyć, patrząc na skoczków, to pasja, miłość do tego sportu i zdetereminowanie, która naprawdę daje im skrzydeł. Przykład?
Daniel Andre Tande ma lęk wysokości, ale mimo to zajął się skokami i osiąga w tej dyscyplinie sukcesy. Wydaje to się być co najmniej szalone, co nie?
Gregor Schlierenzauer przeszedł wypalenie po pełnych sukcesów młodzieńczych latach, ale mimo tego wrócił na skocznie i chce kontynuować swoją karierę, niezależnie od wyników, jakie będzie osiągał.
Noriaki Kasai ma ponad 40 lat i gdy większości zawodników nie było na świecie, on już startował w konkursach Pucharu Świata, ale ani myśli o skończeniu z tą dyscypliną, póki jest w stanie skakać.
Thomas Morgenstern odniósł wypadek, po którym mógł nawet nie wrócić na nogi, ale po miesiącu od zdarzenia wrócił już na skocznię, aby wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich.
Jest to jedynie kilka sportowców, którzy stanowią przykład, dlaczego ta dyscyplina ma w sobie tyle magii i jest tak wyjątkowa. Pasja i miłość do tego sportu, która przejawia się w takich zachowaniach jest niesamowicie inspirująca i sprawia, że chce się po prostu patrzeć, jak ktoś fascynuje się tym, jak poświęca się dla tego, co kocha.
Wydaje mi się, że to, co sprawia, że ta dyscyplina jest tak wyjątkowa, to właśnie jej paradoksalność i nonsens, który można wytłumaczyć tylko szczerą pasją i miłością. To, że mimo takiego niebezpieczeństwa, jakie czycha na zawodników, oni przemagają strach, aby móc poczuć się wolnymi jak ptak, to, że mimo wielu przeciwieństw, nadal wracają na skocznie i kontynuują swoje kariery. Jedynym wytłumaczeniem na to jest miłość do skoków, poświęcenie, determinacja, które właśnie wynikają z tego uczucia, które wszyscy skoczkowie dzielą.
Czym zatem są skoki narciarskie? Chyba najprościej będzie powiedzieć, że jest to przykład pasji i zamiłowania. Chęci do walki, determinacji i poświęcenia, które narodziły się w sercach tych zawodników.
Nie jestem w stanie dokładnie wytłumaczyć, co w tym sporcie takiego jest, ale uczucie, które odczuwają zawodnicy w przestworzach i kibice, widzący to wszystko jest tak silne, że wiąże z tym sportem na zawsze.
I nigdy nie każe żałować.
Dorota Meszka
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz