Reaktywacja

Wrzesień już prawie za nami, więc chyba czas ruszyć z sekcją dziennikarską! W tym roku oprócz wersji elektronicznej, najprawdopodobniej ruszy również gazetka.
Na razie zachęcamy do czytania starych postów, te nowe pojawią się już wkrótce!
Chcesz dołączyć do naszego grona? Napisz do nas!

Co robisz? Nic.


Całkiem niedawno trafiłam na artykuł w gazecie o zawodach w nic nierobieniu organizowanych w Korei Południowej. Rozgrywki odbywają się w parku w Seulu, a zwycięzcą jest ten, kto najdłużej będzie gapił się bezczynnie przed siebie. Zawody wymyśliła artystka, która twierdzi, że na co dzień skupiamy się na mnóstwie czynności, kompletnie zapominając o przeznaczeniu czasu na odpoczynek. Chyba każdy z nas zna to uczucie, kiedy skończymy wszystko, co mieliśmy dzisiaj zrobić i zaczynamy się zastanawiać: "O czym zapomniałam? Musiałam coś pominąć" i siedzimy niespokojnie z wiszącym nad nami widmem robienia czegoś. Przyznam się, sama mam z tym ogromny problem. Kiedy tylko spędzę godzinkę oglądając śmieszne foczki w internecie, od razu mam straszne wyrzuty sumienia. Przecież przez tę godzinę mogłam zrobić tyle rzeczy! 

Okazuje się, że nicnierobienie jest czymś co może świetnie działać na twój mózg. Kiedy nie stresujesz się, nie martwisz się o nic, twój mózg przechodzi w tzw. tryb domyślny. Taki moment zawieszenia pozwala naszemu mózgowi na uporządkowanie informacji, poukładanie wszystkiego w odpowiednich szufladkach oraz na stworzenie stabilnych śladów pamięciowych. Wiele badań pokazało, że osoby robiące regularne przerwy na gapienie się w przestrzeń między np. kolejnymi sesjami nauki osiągają średnio lepsze wyniki w nauce i pracy, a przede wszystkim - czują się o niebo lepiej, niż osoby ciągle czymś się zajmujące. A to ci dopiero - kto by pomyślał, że nicnierobienie pomaga nam w nauce? Może jednak nauczyciele nie mają racji, że uczenie się bez przerwy zapewni nam piąteczki i szósteczki w dzienniku... ;)

Cóż więc zrobić, żeby nic nie robić? Można po prostu usiąść i patrzeć w ścianę, wyjrzeć za okno i wpatrywać się w horyzont, położyć się plackiem na łóżku, poodbijać piłeczką, bawić się włosami ... Bądźcie kreatywni w nicnierobieniu! Jak mówi raper Shin Hyeoseob, tegoroczny zwycięzca wczesniej wspomnianych zawodów: "Dużo ćwiczyłem w domu". Widać, że nicnierobienie to nie jest takie hop-siup. Aby być mistrzem, trzeba trenować.

O medytacji już kiedyś mówiłam - to każde pewien rodzaj nicnierobienia. Siadasz i oddychasz. Niby taka filozofia, a ja do dzisiaj mam problemy z wytrzymaniem więcej niż 5 minut. No cóż, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... W momentach nicnierobienia możecie wziąć długą, gorącą kąpiel, wyjść na spacer, pochodzić w kółko po pokoju, że rozchodzić te buty, które niedawno kupiłeś itp. itd. Jeśli znacie jeszcze jakieś metody dajcie znać w komentarzach! :)

Sonia Raputa

2 komentarze :